Mamy wyrównany i mocny skład - rozmowa z Grzegorzem Mroczkiem, rozgrywającym AZS Politechniki Radomskiej

W sobotnim spotkaniu ze Stalprodukt BKS Bochnia Grzegorz Mroczek został bohaterem swojej drużyny. Rozgrywający AZS Politechniki Radomskiej w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl mówi m.in. o mocnych stronach Akademików i celach zespołu w tym sezonie.

Do rozmowy doszło tuż po zakończeniu spotkania 5. kolejki I ligi, w której AZS Politechnika Radomska pokonała Stalprodukt BKS Bochnia 37:38 (18:18).

Maciej Wojs: Ta czerwona kartka, którą otrzymał pan w ostatnich sekundach meczu po faulu w obronie ma chyba jednak słodki smak?

Grzegorz Mroczek: Zdecydowanie tak! Ta interwencja zapewniła nam czwarte zwycięstwo w tym sezonie, a tak to uzyskalibyśmy wyłącznie remis. Aczkolwiek jestem zdania, że sędziowie dość pochopnie sięgnęli po czerwoną kartkę. Owszem, sfaulowałem zawodnika, ale był to faul maksymalnie na karę dwóch minut. Zdaję sobie sprawę, że byłoby to moje trzecie wykluczenie i w konsekwencji czerwona kartka, ale miałoby to jednak inne znaczenie. Czerwień uzyskana z gradacji kar w przeciwieństwie do kartki uzyskanej bezpośrednio za faul nie jest wpisywana do protokołu sędziowskiego. Wygląda więc na to, że w przyszłym tygodniu zabraknie mnie w kadrze zespołu.

Odnieśliście już czwarte zwycięstwo w tym sezonie. Proszę o krótki komentarz odnośnie spotkania z BKS-em.

- Już przed meczem zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudny pojedynek. Bochnia mocno wzmocniła swoją kadrę przed rozgrywkami i dysponuje na prawdę mocną drugą linią. Ponadto przypuszczaliśmy, że przeciwnicy wyłączą mnie z gry w ataku. Na szczęście po emocjonującej końcówce udało się nam ten mecz wygrać, co bardzo mnie cieszy.

W pierwszej kolejce rozgromiliście MTS Chrzanów pomimo gry jedynie siedmioma zawodnikami w polu. Co zadecydowało o waszym tak wysokim zwycięstwie?

- Myślę, że była to nasza znakomita skuteczność. Ogólnie rzecz biorąc, całe spotkanie nam wyszło. Większość rzutów, które oddaliśmy lądowała w bramce rywali. Chrzanów zagrał w tym spotkaniu bardzo słabo, nie pokazał nic co mogłoby przeszkodzić nam w odniesieniu zwycięstwa. Wykorzystaliśmy wszelkie jego słabości, co zaprocentowało wysoką wygraną.

Na początku sezonu kadra AZS-u liczyła jedynie dziewięciu zawodników, a do protokołu meczowego wpisywani byli gracze kontuzjowani i trener. Jakie były tego powody?

- Z tego co wiem, dotyczyło to pewnych problemów organizacyjnych. Nie wnikałem jednak w szczegóły, bo moim zadaniem jest gra w piłkę ręczną. Na szczęście to już wszystko za nami. Do drużyny dołączyli pozostali gracze, którzy naprawdę mocno wzmocnili naszą kadrę. Mamy teraz wyrównany i groźny skład.

Pana zespół pomimo rewolucji kadrowej i wymiany aż dziewiętnastu zawodników wygrał już cztery spotkania. Co będzie mocno stroną AZS-u w tym sezonie?

- Nie wiedziałem, że wymieniło się aż tylu zawodników. Co prawda, zdawałem sobie sprawę z pewnej rewolucji w kadrze zespołu, ale na pewno nie na taką skalę. Jeśli miałbym wskazać nasze mocne strony, to zapewne będzie to szybki kontratak. Nie mamy odpowiednich warunków fizycznych by dużo grać i oddawać rzuty z drugiej linii. Mamy natomiast młodych graczy, którzy dużo biegają. Do tego dołączają już doświadczeni zawodnicy, którzy znają realia ligi. Jak widać, ta mieszanka zapewnia dobre wyniki.

Jest pan najskuteczniejszym zawodnikiem Akademików. Jakie są mocne i słabe strony Grzegorza Mroczka?

- To, że jestem najskuteczniejszym strzelcem zespołu, to wyłącznie efekt pomocy kolegów. To oni dogrywają do mnie dużo piłek, bądź też wypracowują mi dogodne sytuacje strzeleckie. Jeśli już miałbym wskazać jakąś moją mocną stronę, to będzie to chyba kontratak, z którego zdobywam naprawdę wiele bramek.

Za tydzień podejmiecie na własnym parkiecie Czuwaj Przemyśl. Które elementy gry pana zespołu wymagają jeszcze poprawy?

- Na pewno gra w obronie. Dzisiaj kompletnie nie zrealizowaliśmy przedmeczowych założeń i stąd tak duża liczba straconych bramek. Liczę, że do meczu z Czuwajem popracujemy nad tym. Wtedy na pewno dużo łatwiej będzie nam grać i walczyć o kolejne zwycięstwo.

Które miejsce usatysfakcjonuje AZS na zakończenie rozgrywek?

- Chcemy być w pierwszej szóstce. Patrząc jednak przez pryzmat naszych dotychczasowych wyników, może powalczymy o wyższe lokaty. Bardzo chciałbym, aby nam się to udało.

A jak przedstawia się to w stosunku do przedsezonowych oczekiwań zarządu klubu?

- Na pewno działacze nie spodziewali się tak dobrego startu w naszym wykonaniu. Zapewne są bardzo zadowoleni z naszych wyników. Patrząc z perspektywy czasu, a występuję już w Radomiu piąty rok, to nie pamiętam abyśmy zanotowali tak dobry start.

Liga wydaje się w tym roku bardzo wyrównana. Jeśli miałby pan wskazać trzech głównych kandydatów do walki o awans, to które zespoły by pan wybrał?

- Wydaje mi się, że ta grupa jest zdecydowanie mocniejsza i bardziej wyrównana od grupy A. Jeśli chodzi o zespoły, to Zabrze na pewno jest poza zasięgiem pozostałych drużyn. Są oni murowanym faworytem do awansu i wygrania całej ligi. Dobrze radzi sobie też Wolsztyniak, którego dyspozycja jest taką małą niespodzianką. O miejsce drugie i trzecie powalczy zapewne kilka ekip, bo pierwsze miejsce odgórnie przyznane jest Zabrzu.

Czego mogę życzyć panu w tym sezonie?

- Dobrej postawy na boisku i przede wszystkim, aby AZS odnosił zwycięstwa i wypadł jak najlepiej w rozgrywkach.

Komentarze (0)