- Na początku drugiej połowy doszli nas na jedną bramkę, później wszystko wróciło jednak do normy i znów kontrolowaliśmy przebieg spotkania - relacjonuje w rozmowie ze SportoweFakty.pl rozgrywający Vive, Michał Jurecki. Kielczanom pomiędzy 27. a 35. minutą przydarzył się niewytłumaczalny przestój, stracili aż sześć bramek z rzędu. - Powinniśmy wówczas grać nieco dłużej, tymczasem wymienialiśmy 2-3 podania i od razu próbowaliśmy kończyć akcję - tłumaczy Jurecki. - Wszystko się zmieniło, gdy zaczęliśmy grać dłużej, konsekwentniej, bardziej zespołowo.
Dużo nerwów napsuł kielczanom w środę Maciej Stęczniewski. Były zawodnik Vive odbił tego dnia aż 20 strzałów, sam Jurecki nadział się na niego kilkukrotnie. - Pokazał wielką klasę i udowodnił, że jest jednym z najlepszych bramkarzy w polskiej lidze - nie kryje doświadczony rozgrywający. Zwraca też uwagę na duży potencjał defensywny Azotów. - Mają bardzo dobrą obronę złożoną z rosłych chłopaków. Grają bardzo agresywnie, a obaj golkiperzy też robią swoje - tłumaczy. - Jeśli ominą ich kontuzje, to są w stanie - tak jak przed rokiem - walczyć o miejsce w czołowej czwórce.
Kielczanie, po przerwie na mecze reprezentacyjne (z której - swoją drogą - i tak niewielu graczy skorzystało, większość bowiem brała udział w zgrupowaniach kadr narodowych), znów wracają do grania co trzy dni. Czy wytrzymają takie tempo rywalizacji? - Każdy z nas jest dobrze przygotowany do tego sezonu - zapewnia Jurecki. - Cały czas pracujemy nad kondycją, tak było na przykład w zeszłym tygodniu przed meczem z Gorzowem, gdy dużo biegaliśmy i spędziliśmy trochę czasu na siłowni - relacjonuje. Jaki przyniesie to efekt, przekonamy się w ciągu najbliższego miesiąca, gdy Vive rozegra 8 meczów w ciągu 30 dni.