Początek meczu należał zdecydowanie do przyjezdnych. Chociaż jako pierwszy na listę strzelców wpisał się będący ostatnio w doskonałej dyspozycji Arkadiusz Miszka, to już w 6 minucie przyjezdni prowadzili 5:2. Fakt ten wywołał sportową złość w gospodarzach, którzy po bramce Vukasina Rajkovicia w 10 minucie spotkania zdołali doprowadzić do remisu (6:6). Wprawdzie chwilę potem do siatki trafił olsztyński skrzydłowy Paweł Ćwikliński wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 7:6, jednak było to wszystko, na co tego dnia pozwolili rywalom podopieczni Larsa Walthera.
Już kilka chwil później miejscowi fani mogli cieszyć się z prowadzenia 9:7, które ich ulubieńcy z każdą mijającą minutą powiększali. W 23 minucie, gdy bramkę z koła zdobył Adam Wiśniewski przewaga Nafciarzy wynosiła 4 bramki. Między płockimi słupkami świetnie spisywali się Marcin Wichary oraz przede wszystkim Morten Seier, którego grę najlepiej opisuje stwierdzenie jednej z fanek naftowego klubu: - To po prostu magia… Ostatecznie po syrenie kończącej pierwszą partię spotkania zawodnicy schodzili do szatni przy wyniku 18:14 dla Wisły, a wynik tej części gry ustalił kołowy Warmii Mateusz Jankowski.
Od pierwszego gwizdka drugiej połowy podopieczni Larsa Walthera rozpoczęli dopełnianie dzieła zniszczenia powiększając coraz bardziej swoje prowadzenie. Ostatnich złudzeń pozbawiał swoich rywali Seier, który raz po raz stawał na drodze do siatki. Najlepszym dowodem na świetną dyspozycję duńskiego golkipera są zdobycze bramkowe - w ciągu pierwszych 15 minut drugiej partii Warmiacy zdobyli jedynie 3 bramki, przy 6 trafieniach gospodarzy!
Końcówka meczu to nadal popis bramkarskiego kunsztu w wykonaniu Mortena Seiera, któremu kroku starali się dotrzymać koledzy z pola. Wisła była w tym meczu lepsza od Warmii w każdym elemencie gry i zasłużenie zwyciężyła 35:24. Najskuteczniejszym graczem spotkania okazał się Arkadiusz Miszka, który aż 12 razy znajdował drogę do siatki rywali. Przyzwoita skutecznością popisali się również dwaj wychowankowie płockiego klubu. Zarówno Adam Wiśniewski, jak i jego imiennik Adam Twardo wpisywali się pięciokrotnie na listę strzelców. Pierwsze zwycięstwo w nowej płockiej hali zostało jednak okupione kontuzją Vukasina Rajkovicia, który doznał urazu łydki.
Orlen Wisła Płock - Warmia Olsztyn 35:24 (18:14)
Orlen Wisła: Wichary, Seier - Miszka 12 (4k), Paluch 1, Wiśniewski 5, Kwiatkowski, Kuzelev 2, Syprzak 1, Chrapkowski 4, Samdahl 3, Dobelsek, Zołoteńko, Twardo 5, Rajković 2
Warmia: Sokołowski, Boniecki - Ćwikliński 4 (1k), Kopyciński 1, Bartczak 3 (2k), Malewski, Jankowski 1, Hegier, Moszczyński 3, Gujski 2, Garbacewicz 3, Rumniak 3, Nowak 1, Krawczyk 3
Kary:
Orlen Wisła - 12 minut (Kwiatkowski, Dobelsek po 4 min, Zołoteńko, Twardo po 2 min)
Warmia - 8 minut (Rumniak 4 min, Bartczak, Krawczyk po 2 min)
Widzów: 2600