Mariusz Jurasik: Tu nie ma miejsca dla mięczaków

Nie od dziś wiadomo, że piłka ręczna to niezwykle kontaktowy sport. Zawodnicy w każdym meczu narażeni są na groźne kontuzje. Z drugiej strony jest to jeden z czynników, za który kibice kochają handball. - Tu nie ma miejsca dla mięczaków - mówi Mariusz Jurasik. Reprezentant Polski wiele oczekuje po rozpoczynających się w czwartek mistrzostwach świata. Gra nie będzie toczyła się wyłącznie o medale, ale może to być również kolejny znaczący krok dla przyszłości polskiej piłki ręcznej.

Kapitan Vive Targów Kielce doskonale zdaje sobie sprawę, że ewentualny sukces w Szwecji, będzie zależał od wielu czynników. Najważniejsze jednak, że wśród biało-czerwonych jest determinacja i wola walki o najwyższe cele. Poważny problem mogą natomiast stanowić kontuzje, które nie szczędzą podopiecznych Bogdana Wenty tuż przed rozpoczęciem szwedzkiego turnieju. Jednak zdaniem Mariusza Jurasika, dla ludzi uprawiających piłkę ręczną to nie pierwszyzna, dlatego nikt nie będzie narzekał, nawet jeśli trzeba będzie grać, nie będąc w pełni zdrowym. - Od czterech lat w Polsce uchodzimy za gladiatorów, którzy nie narzekają na ból, a to zobowiązuje. Tu rzeczywiście nie ma miejsca dla mięczaków. Mecz to emocje, adrenalina. Potem przychodzi rzeczywistość i wizyta w szpitalu. Ale na to już nie patrzą kibice - mówi Jurasik w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Zdaniem Jurasika sukcesy, które na przestrzeni ostatnich lat przypadły w udziale reprezentacji Polski, przyciągnęły do piłki ręcznej większe pieniądze, a co za tym idzie wpłynęły na poprawę warunków pracy samych szczypiornistów. Stwarza to również znacznie bardziej komfortowe warunki do treningów. - Sukcesy na pewno podniosły nam poziom życia. Mamy miesięczne diety wypłacane przez ministerstwo, na zgrupowaniach są dniówki, premie za sukcesy na turniejach też otrzymujemy. Jestem w reprezentacji 14 lat i tak dobrze nie było nigdy. Nie mieliśmy nawet ubezpieczenia. Oszukiwano nas, że są jakieś polisy, ale kiedy przychodziła kontuzja, za leczenie płacił klub - przyznaje Jurasik.

Kolejne sukcesy na arenie międzynarodowej, to nie tylko walka o medale, ale automatycznie również o rozwój i popularyzowanie piłki ręcznej w kraju oraz w dalszej konsekwencji stworzenie odpowiednich warunków treningowych. Wszystko to może z kolei przełożyć się na wychowanie kolejnych zdolnych pokoleń szczypiornistów, a właśnie przed problemem znalezienia godnych następców "Orłów Wenty" może niebawem stanąć polski handball. Dla części naszych reprezentantów szwedzkie mistrzostwa mogą być jedną z ostatnich wielkich imprez, zaś ukoronowanie kariery, miałyby zdaniem Jurasika stanowić letnie igrzyska olimpijskie w Londynie. - Po igrzyskach zrezygnować chce ośmiu zawodników, Wenta szuka nowych twarzy, bo wie, że za półtora roku nie będzie miał już tej drużyny - kończy Jurasik.

Komentarze (0)