Francja (jeszcze) dominuje, Polacy poniżej oczekiwań - podsumowanie MŚ w Szwecji

Dobiegły końca XXII Mistrzostwa Świata piłkarzy ręcznych. Niestety impreza odbywająca się w kraju "Trzech Koron" nie będzie mile wspominana przez polskich szczypiornistów, którym nie udało się wywalczyć celu minimum (7. miejsce). Portal SportoweFakty.pl zaprasza Państwa do podsumowania najważniejszej imprezy w męskim szczypiorniaku w 2011 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Mistrzostwa Świata w Szwecji były dziwne pod wieloma względami. Nim rozpoczęły się zmagania w poszczególnych grupach zewsząd było słychać głosy krytyki skierowane na organizatorów. Pierwszym z mankamentów był brak możliwości przeprowadzenia rozgrzewki przed meczem w głównej hali, który powodował, że zawodnicy gubili się w labiryncie korytarzy. Nie mniejszy problem mieli dziennikarze, którzy by skorzystać z toalety, musieli o tym uprzedzić kolegów - inaczej nie mieli by szans z niej wrócić, bowiem drzwi otwierały się często tylko w jedną stronę! Dorzućmy do tego nie najlepsze wyżywienie, na które narzekali zawodnicy, słabą pracę sędziów (szczególnie w meczach Szwedów) oraz co było największym absurdem - wydłużenie przerw z 10 do 15 minut! W ten sposób mamy obraz szwedzkich mistrzostw, które można określić jednym słowem - bałagan. Tym samym organizatorzy mundialu lekko mówiąc się nie popisali...

XXII Mistrzostwa Świata piłkarzy ręcznych dały wiele odpowiedzi, na temat kadry Bogdana Wenty. Polacy od pamiętnych MŚ w Niemczech należą do ścisłej światowej czołówki. Wielu krytyków, których w naszym kraju nie brakuje, uważało, że szwedzki mundial będzie prawdziwym testem dla polskich szczypiornistów. Czy już teraz potrzebna jest zmiana pokoleniowa, a może ma to nastąpić dopiero po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku?

Szwedzki turniej dał wiele odpowiedzi m.in na ww. pytania. Apetyty kibiców w dwóch ostatnich latach mocno wzrosły - nie ma się temu co dziwić. Srebrny (2007) i brązowy (2009) medal MŚ, oraz 4. miejsce na EURO 2010 spowodowały, że w kraju nad Wisłą liczono na kolejny medal z mistrzostw świata. "Polska" grupa była teoretycznie najsłabsza ze wszystkich. W praktyce ci potencjalnie łatwi rywale okazali się bardziej wymagającymi przeciwnikami. Lekko mówiąc, po nie najlepszym początku turnieju (wymęczone wygrane ze Słowacją i Argentyną) biało-czerwoni weszli na właściwe tory (zwycięstwa w dobrym stylu nad Chile i Koreą Południową). Pewny był awans do II rundy, problemem było tylko z jakim dorobkiem punktowym. Los sprawił Polakom niesamowity prezent, bowiem Argentyna sensacyjnie pokonała gospodarzy mistrzostw - Szwedów (27:22) i Polacy stali przed wielką szansą zrobienia milowego kroku do strefy medalowej. Niestety porażka ze Szwedami znacznie skomplikowała sytuację polskiego zespołu.

Kluczowy mecz z Danią na rozpoczęcie II rundy MŚ "Orły Wenty" zawaliły fatalną pierwszą połową. W drugiej odsłonie grająca o życie polska husaria ruszyła do pościgu, jednak nie udało się odwrócić losów meczu. Powtórzył się zatem scenariusz dobrze znany kibicom i zawodnikom z meczu z Islandią o brązowy medal ME w Austrii. Humory zawodnikom i kibicom poprawił nieco wygrany mecz z Serbią, w którym jak w każdym meczu z udziałem Polaków nie zabrakło emocji. Na koniec II rundy pozostał pojedynek z Chorwacją, z którą biało-czerwoni ostatnimi czasy przegrywali na wielkich imprezach. Identyczny scenariusz ziścił się niestety także w Szwecji, co sprawiło, że Polacy do ostatniej chwili musieli walczyć o udział w olimpijskich kwalifikacjach. I tym razem Polacy sprawili spory zawód, a porażka z Węgrami oznacza, że w mistrzostwach świata 2011 Polska zajęła ósme miejsce i dopiero po przyszłorocznych mistrzostwach Europy będzie wiadomo, czy będzie mogła wystąpić w kwalifikacjach do IO w Londynie. W Szwecji zespół Wenty z 9 meczów wygrał 5-krotnie (Słowacja, Argentyna, Chile, Korea Płd. Serbia), 4 razy schodząc z parkietu pokonanym (Szwecja, Dania, Chorwacja, Węgry).

W Polsce minione mistrzostwa na pewno nie pozostaną bez echa. Wiele osób mocno krytykuje kadrę za występ w Szwecji jednak mało kto zapomina o paru znaczących faktach. Na mundial biało-czerwoni udali się bez Krzysztofa Lijewskiego, a jedynie epizod zaliczył Michał Jurecki (2 mecze, kontuzja w meczu z Argentyną). Owszem porażek nie brakowało, jednak najwyższą porażkę jaką ponieśli biało-czerwoni była różnicą ledwie 4 bramek (z Chorwacją 24:28). Nie ma co ukrywać, na mundialu na całej linii zawiodła druga linia z Karolem Bieleckim i Marcinem Lijewskim na czele, którzy fenomenalnej formy z Bundesligi nie potrafili przełożyć na reprezentację. Polacy znani byli z ogromnej siły rażenia w drugiej linii, jednak tego elementu w Szwecji zabrakło najbardziej.

Na dokładną analizę przyjdzie czas. Wnioski muszą być wysunięte, jednak nie zbyt pochopnie, bowiem mogą sprowadzić na manowce. Zewsząd słychać głosy malkontentów o zwolnieniu trenera - co było by najgorszą rzeczą z możliwych. Dla przypomnienia ten sam trener co wyprowadził polską kadrę z zaścianka, jest szkoleniowcem obecnie 8. drużyny na świecie. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Czasem warto zrobić jeden krok w tył, by potem zrobić dwa do przodu i spojrzeć na wszystko z lepszej perspektywy. Może nie wielu fanów szczypiorniaka pamięta historię z Islandią, która na MŚ w 2007 roku zajęła 8 miejsce, by półtora roku później grać w finale IO w Pekinie! Oby "Orły Wenty" obrały podobny kierunek, bowiem do IO w Londynie zostało jeszcze... półtora roku.

Marcin Lijewski miał być jednym z liderów reprezentacji Polski na MŚ w Szwecji, lecz tego turnieju - podobnie jak cały zespół, nie może zaliczyć do udanych

Bezapelacyjnie faworytami MŚ byli Francuzi. Podopieczni Clauda Onesty w światowym handballu niepodzielnie rządzą od trzech lat. Śmiało można nazwać ich hegemonami. Jak inaczej bowiem nazwać zespół, który wygrał cztery ostatnie wielkie imprezy - IO w Pekinie - 2008, MŚ w Chorwacji - 2009, ME w Austrii - 2010 oraz MŚ w Szwecji - 2011. Francuzi to czterokrotni mistrzowie świata (1995, 2001, 2009, 2011). W szwedzkim turnieju postawili przysłowiową wisienkę na torcie, dokładając do swej bogatej kolekcji kolejny złoty krążek. Triumf w Szwecji przyszedł jednak po niezwykle heroicznym boju z reprezentacją Danii, która dopiero po dogrywce musiała uznać wyższość Francuzów. Na styczniowym mundialu "Trójkolorowi" musieli sobie radzić bez Daniela Narcissa oraz Guillauma Gille'a, jednak nie przeszkadzało im to w kroczeniu od zwycięstwa do zwycięstwa (poza grupowym meczem z Hiszpanią - 28:28). Opiekun "Trójkolorowych" wprowadził do kadry "młodych gniewnych" Williama Accambraya i Xaviera Baracheta (obaj po 22 lata), którzy godnie zastąpili kontuzjowanych zawodników. Francja jest obecnie w świecie piłki ręcznej tym, czym Brazylia dla siatkówki, zgarnia wszystko co jest do zdobycia. To zespół zgrany, gdzie bardzo mądrze jest stosowana rotacja w składzie, dlatego nie dziwi fakt świetnej młodzieży w ekipie znad Sekwany.

Asekuracyjnie przed mistrzostwami świata wypowiadał się Ulrik Wilbek - trener reprezentacji Danii. - Naszym celem jest miejsce w czołowej siódemce, które da nam kwalifikację do igrzysk. Jasne, że marzymy o medalu, lecz właśnie teraz jesteśmy na etapie wymiany dość dużej liczby zawodników w kadrze. Nie mamy więc wielu doświadczonych piłkarzy ręcznych - stwierdził duński szkoleniowiec.

Wiele osób twierdziło, że była to zasłona dymna. Ciężko się z tym nie zgodzić, bowiem Duńczycy poza IO w Pekinie (2008), w latach 2006-2010 znajdowali się przynajmniej w półfinale mistrzowskich imprez. To tylko potwierdza klasę tego zespołu, pokazując jednocześnie, iż jest to turniejowa drużyna, która rozkręca się z meczu na mecz. Tak też było na MŚ w Szwecji. "Duński dynamit" rozkręcał się z każdym dniem mistrzostw i po 44 latach przerwy ponownie wystąpił w wielkim finale MŚ. Jedyną ekipą która skutecznie powstrzymała Duńczyków w drodze po złoto byli Francuzi, którzy w meczu o najcenniejszy krążek pokonali Skandynawów po dogrywce 37:35 . Choć obecnie Duńczycy przechodzą zmianę pokoleniową, w ich składzie widać godnych następców. Szwedzki turniej wykreował nowe gwiazdy światowej piłki ręcznej: 22- letniego Niklasa Landina oraz Mikkela Hansena, który co prawda od paru sezonów prezentuje wysoką formę, lecz dopiero na MŚ w Szwecji pokazał pełnię swoich nieprzeciętnych umiejętności.

Po dłuższej przerwie na salony powróciła Hiszpania. Ostatnie triumfy ekipa z Półwyspu Iberyjskiego święciła pod batutą Juana Carlosa Pastora: mistrzostwo świata (2005) i wicemistrzostwo Europy (2006). Brązowy medal IO (2008) zdobyli już pod wodzą legendy FC Barcelony - Valero Rivery. Medal z tego samego kruszcu przedstawiciele Asobal Ligi wywalczyli również na szwedzkim mundialu, pokonując w "finale pocieszenia" gospodarzy mistrzostw - 24:23. O tym, że w hiszpańskim zespole są olbrzymie rezerwy wiadomo nie od dziś. Mistrzowie świata z 2005 roku po ostatnich słabych występach na światowych czempionatach, odrodzili się jak feniks z popiołów za sprawą maga, który zwie się Valero Rivera. Trener Hiszpanów główny nacisk kładł na grę obronną i ten element przynosił wymierne rezultaty - hiszpański zespół kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa i jako jedyny potrafił powstrzymać Francuzów, remisując z nimi w fazie grupowej (28:28)! Gospodarze kolejnych MŚ zacięli się jednak w najważniejsze fazie turnieju, przegrywając w półfinale z "duńskim dynamitem" - 24:28 i po zwycięskim boju ze Szwecja, ostatecznie przyszło im usadowić się na najniższym stopniu podium.

Znakomici bramkarze - Jose Javier Hombrados (1) oraz Arpad Sterbik (16) walnie przyczynili się do wywalczenia brązowego medalu MŚ

Szwecja - kolejny przedstawiciel skandynawskiej piłki ręcznej, a zarazem organizator mistrzostw świata zakończony turniej może zaliczyć do udanych. Fakt bycie organizatorem wielkiego turnieju to zarówno przyjemność jak i przekleństwo. Szczypiorniści przekonali się o tym na własnej skórze, najbardziej odczuli to po przegranym meczu z Argentyną (22:27). Do tego spotkania szwedzka maszyna funkcjonowała bez zastrzeżeń. Przybici do ściany Szwedzi w meczu o być, albo nie być w MŚ pokonali biało-czerwonych 24:21. W II fazie turnieju Szwedzi przeszli jak burza pokonując Serbów i Chorwatów, by na zakończenie zmagań w tej rundzie ulec w derbach Skandynawii późniejszym wicemistrzom świata - Duńczykom (24:27). W półfinale szczypiorniści "Trzech Koron" nie dali rady Francuzom (26:29). Serii porażek nie przerwali również w meczu o brązowy medal. Po godzinie gry Szwedzi minimalnie ulegli Hiszpanii - 23:24, kończąc turniej "na własnych śmieciach" na najbardziej znienawidzonym przez sportowców - 4. miejscu.

"Czarnym koniem" szwedzkiego mundialu byli bez wątpienia Argentyńczycy. Podopieczni Eduardo Gallardo przed mistrzostwami byli lekko mówiąc niedoceniani a nawet wyśmiewani, głównie przez gospodarzy MŚ - Szwedów. Odpłacili im się pięknym za nadobne pokonując ich w fazie grupowej 27:22 co było największą niespodzianką XXII MŚ piłkarzy ręcznych. Wcześniej "Albicelestes" napsuli sporo krwi biało-czerwonym - minimalna porażka 23:24. Tak dobra postawa zaowocowała awansem do II rundy MŚ. Na uwagę zasługuje fakt, iż Mistrzowie Ameryki byli jedynym poza europejskim zespołem na tym etapie turnieju. W drugiej rundzie poszło im już znaczenie gorzej (komplet porażek), jednak drużyna z Ameryki Południowej w godny sposób pożegnał się z mistrzostwami świata (porażka z Niemcami po dwóch dogrywkach w meczu o 11. miejsce) , będąc bliskim sprawienia kolejnej sensacji.

Argentyńczycy na MŚ zrewanżowali się Szwedom, za dotkliwą porażkę w turnieju kwalifikacyjnym do IO w Pekinie (21:33)

Znacznie więcej można z pewnością było oczekiwać po Chorwatach. Najbardziej utytułowana drużyna XXI wieku, chciała dobrać się do skóry Francuzom, z którymi mieli do wyrównania porachunki (porażki w wielkim finale poprzednich mistrzostw świata, których byli gospodarzem oraz na ME w Austrii). Podopieczni Slavko Goluzy przed MŚ szumnie zapowiadali, że w Szwecji będą chcieli przerwać dominację reprezentacji Francji, która trwa już 3 lata. Na obietnicach się tylko skończyło, bowiem bałkański zespół kompletnie nie przypominał drużyny z MŚ w Chorwacji (2009) czy ME w Austrii (2010). Mimo iż Chorwaci obecnie przechodzą zmianę pokoleniową, to jednak nie jest żadne usprawiedliwienie dla aktualnych wicemistrzów świata i Europy, od których można wymagać znacznie więcej. Choć dopiero drugi raz (na MŚ w 2007 roku - 5. miejsce) od 8 lat zdarzyło się, by Chorwaci nie awansowali do strefy medalowej turnieju mistrzowskiej rangi.

W Szwecji rozczarowała także Islandia. Wicemistrzowie olimpijscy i brązowi medaliści ME 2010 zaprezentowali na mistrzostwach dwa oblicza: bardzo dobre (faza grupowa), złe (II runda MŚ). Ekipa prowadzona przez Gudmundura Gudmundssona po porażkach kolejno z: Niemcami, Hiszpanią i Francją musiała zadowolić się spotkaniem jedynie o 5. miejsce. Pocieszeniem dla Chorwatów i Islandczyków jest fakt pewnego awansu do olimpijskich kwalifikacji. To jednak kropla w morzu potrzeb, jakie miały te reprezentacje przed mistrzostwami świata...

Według selekcjonera polskiej reprezentacji, podczas MŚ w Szwecji runął mit o potędze niemieckiej Bundesligi. Trudno się z nim nie zgodzić. Podopieczni Heinera Branda mundial mogą uznać za totalną klęskę, a spotkaniem doskonale obrazującym ich obecny poziom był mecz o zaledwie 11. miejsce, który Niemcy po wielkich bólach i mękach wygrali, potrzebując do zwycięstwa z Argentyną aż dwóch dogrywek! - Jeśli spojrzeć na ludzi, którzy tutaj grają z Bundesligi, to okazuje się, że nie są wiodącymi zawodnikami w swoich zespołach. Bardzo wyolbrzymiamy to, co Niemcy nazywają najsilniejszą ligą świata - mówił Bogdan Wenta.

Niemcy przeżywają ostatnimi czasy spory kryzys. Wszystko zaczęło się "sypać" po mistrzostwach świata w 2007 roku, gdzie niemieccy szczypiorniści zdobyli... złotym medal. Od tej pory z żadnej wielkiej imprezy nie przywieźli jakiegokolwiek medalu! Lekko mówiąc - słaby wynik, jak na potęgę handballu. Złośliwi zaczynają mówić na Niemców "kolos na glinianych nogach". Jest w tym źdźbło prawdy, jeśli dokładnie przeanalizuje się wyniki. ME 2008 - 4. miejsce, IO w Pekinie - brak awansu z fazy grupowej, MŚ 2009 - 5. miejsce, ME 2010 - 10. pozycja, MŚ 2011 - 11. miejsce. Nasuwa się jedna myśl - z imprezy na imprezę, Niemcy staczają się w dół.

Selekcjoner reprezentacji Niemiec ma nietęgą minę. Nie ma się co dziwić, po mistrzowskiej drużynie z 2007 roku pozostały jedynie wspomnienia...

Liczby i ciekawostki:

2 - tyle czerwonych kartek pokazali sędziowie w meczu Francja - Tunezja. Zawodnikami którzy obejrzeli czerwone kartoniki byli: Nikola Karabatić (Francja) oraz Mahmoud Gharbi (Tunezja). Obaj zostali ukarani za niesportowe zachowanie.

8 - w tylu miastach rozgrywano wszystkie spotkania turnieju o mistrzostwo świata.

24 - tyle zespołów brało udział w XXII MŚ piłkarzy ręcznych w Szwecji.

46 - tyle lat ma bramkarz reprezentacji Bahrajnu - Mohamed Ahmed. Był jednym z najbardziej doświadczonych zawodników występujących na szwedzkim turnieju, i prawdopodobnie najstarszym uczestnikiem w historii mistrzostw świata.

98 - tyle meczów rozegrano podczas MŚ w Szwecji.

Najlepszy strzelec: Mikkel Hansen (Dania) - 68 bramek

Najwyższe zwycięstwo, porażka: Dania - Australia 47:12

Spotkanie z największą liczbą bramek: Niemcy - Argentyna 40:35 po 2 dogrywkach (mecz o 11 miejsce)

Spotkanie z najmniejszą liczbą bramek: Rumunia - Algieria 14:15

Drużyna gwiazd (All Star Team) MŚ 2011:

bramkarz: Thierry Omeyer (Francja)

lewe skrzydło: Havard Tvedten (Norwegia)

lewe rozegranie: Mikkel Hansen (Dania)

środek rozegrania: Dalibor Doder (Szwecja)

prawe rozegranie: Alexander Petersson (Islandia)

prawe skrzydło: Vedran Zrnić (Chorwacja)

obrotowy: Bertrand Gille (Francja)

MVP: Nikola Karabatić (Francja)

Końcowa klasyfikacja MŚ w Szwecji:

1. Francja

2. Dania

3. Hiszpania

4. Szwecja

5. Chorwacja

6. Islandia

7. Węgry

8. Polska

9. Norwegia

10. Serbia

11. Niemcy

12. Argentyna

13. Korea Południowa

14. Egipt

15. Algieria

16. Japonia

17. Słowacja

18. Austria

19. Rumunia

20. Tunezja

21. Brazylia

22. Chile

23. Bahrajn

24. Australia

Komentarze (0)