Michał Kaczyński: Jesteś zawodniczką Vistalu Łączpol Gdynia, ale twoja przygoda z piłką ręczną zaczęła się w Tczewie. Dlaczego piłka ręczna? Co spowodowało, albo kto, że zaczęłaś trenować piłkę ręczną?
Karolina Sulżycka: Moja przygoda ze szczypiorniakiem zaczęła się w czwartej klasie szkoły podstawowej i w dużej mierze była to zasługa mojej wychowawczyni Ewy Frezy, która zwerbowała mnie do klasy sportowej o profilu piłki ręcznej. Od tej pory mój świat zaczął kręcić się wokół piłki i szczerze mówiąc wiedziałam już wtedy, że wiążę się z tym sportem na dłużej.
W Tczewie przyszły twoje pierwsze sukcesy. Wywalczyłaś wraz z koleżankami dwa medale Mistrzostw Polski juniorek, a indywidualnie byłaś królową strzelczyń. Które z tych wydarzeń wspominasz najlepiej?
- Muszę przyznać, że z dziewczynami z Tczewa i trenerem Eugeniuszem Kwiatkowskim mam wiele pięknych wspomnień, a do tych najlepszych zaliczam mecz o złoty medal mistrzostw polski juniorek, który rozegrałyśmy z drużyną z Gdańska. Do tej pory łezka się w oku kreci na samo wspomnienie tych chwil.
Dalsze losy twojej kariery to Łączpol Gdynia. Co spowodowało, że przeniosłaś się do Gdyni?
- Główną przyczyną zmiany barw klubowych był brak możliwości rozwoju w tczewskim Samborze, ponieważ w tamtym okresie nie zapadła decyzja o powstaniu w mieście pierwszej ligi kobiet. Tak więc posiadając propozycję z Gdyńskiego klubu postanowiłam wyjechać z rodzinnego miasta.
Z obecnym klubem w zeszłym sezonie zdobyłaś brązowy medal Mistrzostw Polski. Jaki cel w tym sezonie ma Vistal Łączpol Gdynia z Karoliną Sulżycką w składzie?
- Złoty medal mistrzostw polski oraz zdobycie pucharu polski.
Ostatnio na naszej stronie zostałaś wybrana po raz szósty do pierwszej siódemki kolejki, jesteś podstawową lewoskrzydłową w klubie z aspiracjami do zdobycia mistrza Polski. Trener Reprezentacji Polski Kim Rasmussen powołuje jednak twoją zmienniczkę z klubu. Czy ta sytuacja nie jest dla ciebie frustrująca?
- Przyznaję że gdyby był to ktoś inny niż Olka mogłoby mnie to jakoś frustrować, ale że jest to moja klubowa partnerka to nie mam z tym najmniejszego problemu.
Kiedy ujrzymy Karolinę Sulżycką w kadrze narodowej?
- O to trzeba by zapytać pana Kima Rasmussena.
Jeśli chodzi o reprezentację. Zakończyły się MŚ mężczyzn w Szwecji. Byłaś z klubem w Cetniewie, kiedy reprezentacja polski przygotowywała się do mistrzostw. Na jaki wynik stawiałaś i czy wynik reprezentacji jest dla ciebie rozczarowaniem?
- Miałam nadzieję na złoty medal i finał z reprezentacją Francji, ale jak widać, moje marzenia się niestety nie spełniły.
Jesteś młodą zawodniczką. Jakie są twoje marzenia związane z piłką ręczną?
- Chciałabym w tym krótkim okresie mojej przygody z piłką ręczną nazbierać sobie jak najwięcej pięknych wspomnień, żeby mieć na starość o czym opowiadać i żeby do końca ten sport dawał mi tyle radochy co do tej pory.
Miałaś kilku trenerów. Któremu z nich najwięcej zawdzięczasz?
- Co do trenerów to myślę, że każdy (Eugeniusz Kwiatkowski, Maria Bochińska, Grzegorz Gościński oraz Jerzy Ciepliński) nauczył mnie czegoś innego i nie można tu wymienić jednego. Wszyscy odegrali bardzo ważną rolę w mojej przygodzie z piłką, za co jestem im bardzo wdzięczna. Każdemu zawodnikowi życzę takiej kadry trenerskiej z jaką ja miałam i nadal mam przyjemność pracować.
Sambor Tczew występuje w Superlidze kobiet. Z niektórymi z tych dziewczyn grałaś w Tczewie czy w Gdyni. Co sądzisz o tym zespole?
- W Tczewie miałam przyjemność grać z Alicją Rostankowską, Małgosią Sobieraj, Urszulą Czarnecką i Justyną Wiśniewską. Natomiast w Gdyni z Mirką Waldowską i Justyną Zagrodzką, dwójką wspaniałych dziewczyn bardzo bliskich memu sercu.
Myślę, że z meczu na mecz dziewczyny będą zdobywały coraz więcej doświadczenia. Nie można zapominać, że ten zespół jest w dużej mierze oparty na młodych zawodniczkach stawiających pierwsze kroki w superlidze. Nie dziwią więc porażki, ale myślę że ten zespół stać na więcej. Mam nadzieje że dziewczyny utrzymają się w lidze i trzymam za to mocno kciuki.