Gospodarze do starcia z kielczanami przystąpili pełni werwy i wiary we własne umiejętności. Od początku ambitnie rzucili się na zespół mistrza Polski - fantastyczne otwarcie zaliczył będący na fali wznoszącej Michał Szyba, kilka trudnych rzutów odbił Piotr Wyszomirski (brawo bili mu nie tylko kibice, ale także Bogdan Wenta), a swoje ze skrzydła trafił niezawodny Wojciech Zydroń. Po kwadransie Azoty prowadziły nawet 10:6, kilka prostych strat sprawiło jednak, że kielczanie szybko odzyskali kontakt z puławskim zespołem.
Gospodarze świetnie grali w defensywie, gros bramek udało im się zdobyć po kontratakach (jak przy epickim rzucie Zydronia z 26. minuty), w drugiej linii szalał wspomniany Szyba, a rozegraniem mądrze kierowali Grzegorz Gowin i Dymitro Zinczuk. Po stronie kieleckiej największą kontrybucję do bramkowego dorobku w pierwszej połowie wnieśli obaj skrzydłowi, a klasą dla siebie był Patryk Kuchczyński, który w sumie zaliczył 7 trafień (na 8 prób). Swoje rzucił też Mateusz Jachlewski, a na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 16:17.
W drugiej części gry goście zwarli szyki obronne, Azoty nie traciły jednak dystansu - na znakomitej skuteczności grali bowiem zarówno gracze z pola, jak i Wyszomirski, który był jednym z bohaterów sobotniego starcia. Bramkarz reprezentacji Polski odbił mnóstwo trudnych rzutów, momentami brakowało mu jednak szczęścia, piłka kilkukrotnie po jego rękach wpadała do siatki. Farta zabrakło gospodarzom także w samej końcówce - przy stanie 30:30 w kontrataku poprzeczkę trafił bezbłędny do tej pory Zydroń, a w odpowiedzi rzut karny na bramkę zamienił Rastko Stojković.
Z dobrej strony pokazał się wprowadzony na parkiet po przerwie Mariusz Jurasik, którego rzuty z drugiej linii w trudnych momentach raz po raz ratowały skórę kielczanom. Przyzwoite wejście zaliczył także Paweł Podsiadło, słabiutko zagrał z kolei Uros Zorman, który nie mógł znaleźć konceptu na dobrze zorganizowaną puławską defensywę. Wyniku pilnowali także sędziowie, których kontrowersyjne decyzje parokrotnie wywoływały szał na ławce Azotów. Spokojny był tylko Bogdan Kowalczyk, który po końcowej syrenie przyznał, że tak dobrego spotkania pod jego wodzą zespół z Puław nigdy jeszcze nie rozegrał.
Azoty Puławy - Vive Targi Kielce 31:33 (16:17)
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Zinczuk 4, Pomiankiewicz, Kus 1, Siemionov 2, Afanasjev 5, Szyba 7, Sieczka, Zydroń 12.
Vive: Cleverly, Kotliński - Grabarczyk, Zaremba, Podsiadło 3, Kuchczyński 7, Jurasik 5, Jachlewski 6, Stojković 4, Źółtak, Knudsen 1, Rosiński 5, Zorman 2.
Widzów: 720.
Przebieg: 0:1, 1:1, 2:1, 3:1, 3:2, 3:3, 4:3, 4:4, 4:5, 5:5, 6:5, 6:6, 7:6, 8:6, 9:6, 10:6, 10:7, 10:8, 10:9, 11:9, 11:10, 12:10, 12:11, 13:11, 13:12, 14:12, 14:13, 15:13, 15:14, 15:15, 16:15, 16:16, 16:17, 16:18, 17:18, 17:19, 17:20, 18:20, 18:21, 19:21, 20:21, 20:22, 21:22, 21:23, 22:23, 23:23, 23:24, 23:25, 24:25, 24:26, 25:26, 26:26, 26:27, 27:27, 27:28, 28:28, 28:29, 29:29, 30:29, 30:30, 30:31, 30:32, 31:32, 31:33.