Faworytem na papierze w tym spotkaniu byli bez wątpienia podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego. Jednak szkoleniowiec wicemistrzów Polski miał przed meczem spory orzech do zgryzienia, bowiem sytuacja kadrowa w jego zespole, lekko mówiąc nie jest dobra. Lecz jak mówi znane przysłowie: "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma", dlatego ekipa z Dolnego Powiśla musiała sobie radzić w tym pojedynku bez swojej największej gwiazdy - Michała Adamuszka, który kontuzji doznał w ostatnim ligowym meczu w Kielcach i czekać go będzie minimum 3-tygodniowa przerwa w grze.
- Trzeba nastawić się na twardą walkę przez 60 minut. Znamy się bardzo dobrze i taktycznie niczym się nie zaskoczymy, dlatego w tym meczu o wszystkim decydować będzie wola walki i determinacja poszczególnych graczy - mówił przed spotkaniem szkoleniowiec MMTS-u.
Słowa te kompletnie nie oddają tego, co wydarzyło się w początkowych minutach meczu. Imponująco rozpoczęli goście, którzy w 5. minucie prowadzili 5:0! Zimny prysznic jaki dostali gospodarze, okazał się zbawienny. Po kwadransie gry, na tablicy wyników było już tylko 6:5 na korzyść olsztynian. W dalszej części tego pojedynku przeważała gra "bramka za bramkę", a żaden z zespołów nie potrafił wypracować znacznego prowadzenia. Szczypiornistom Warmii udało się dowieźć jednobramkowe prowadzenie do końca pierwszej części gry - 14:13 (30').
Po zmianie stron obraz gry nie ulegał zmianie. Wynik nadal był sprawą otwartą, a kibice zgromadzeni w hali przy ulicy Mickiewicza nerwowo spoglądali na przebieg widowiska. Kluczowa dla losów meczu okazała się 45. minuta. Wtedy bowiem na tablicy wyników był remis - 19:19. Jak się później okazało, ostatni w tym meczu. Ostatni kwadrans, to popis w wykonaniu wicemistrzów Polski. Świetne zawody rozgrywał w bramce Sebastian Suchowicz. Dzięki jego skutecznym interwencjom, kwidzynianie błyskawicznie odskoczyli rywalom na bezpieczną przewagę - 27:21 (55'). Na słowa pochwały zasługują także Kamil Krieger i Przemysław Rosiak, którzy byli najskuteczniejszymi strzelcami w swojej drużynie (obaj po 6 bramek). Sporym błędem byłoby niedocenienie postawy Damiana Kostrzewy, który tak jak Krieger, zasilił szeregi MMTS-u w zimowym okienku transferowym. Kostrzewa w swoim debiucie przed własną publicznością zaprezentował się okazale, rzucając 3 bramki, dorzucając do tego dobrą grę w obronie.
W szeregach gości wyróżniał się tercet: Damian Moszczyński - Mateusz Jankowski - Sebastian Rumniak, który zdobył łącznie aż 18 bramek! Ostatecznie po godzinie gry w pełni zasłużone zwycięstwo odnieśli wicemistrzowie Polski, pokonując Warmię - 30:24. O wyniku tego arcyważnego spotkania, w kontekście 3. miejsca w tabeli, zadecydował ostatni kwadrans, który MMTS wygrał aż 11:5. Warmiacy po raz kolejny nie potrafili zdobyć kwidzyńskiej twierdzy i taki stan rzeczy można już śmiało nazywać kompleksem.
MMTS Kwidzyn - Warmia-Anders Group-Społem Olsztyn 30:24 (13:14)
MMTS: Suchowicz - Krieger 6, Rosiak 6, Waszkiewicz 4, Peret 4, Mroczkowski 3, Kostrzewa 3, Orzechowski 2, Rombel 1, Seroka 1, Pacześny.
Warmia: Sokołowski - Moszczyński 6, Jankowski 6, Rumniak 6, Krawczyk 2, Malewski 2, Gujski 1, Bartczak 1, Molenda, Garbacewicz, Nowak.