Potrzebujemy jeszcze dobrego wujka - rozmowa z Maciejem Nowakowskim, zawodnikiem KPR Ostrovii

W ostatnim meczu I ligi, Ostrovia wygrała dwoma bramkami z SMS-em Gdańsk. Zadowolony z rewanżu był Maciej Nowakowski, który w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl poruszył kilka tematów związanych z ostrowską i polską piłką ręczną.

Michał Gałęzewski: Można powiedzieć, że udał wam się rewanż z młodymi gdańszczanami...

Maciej Nowakowski: Tak, to prawda. Na własnym parkiecie było bardzo duże zaskoczenie, chociaż jak teraz oglądaliśmy tamten mecz, to zagraliśmy wtedy bardzo słabo. Do Gdańska przyjechaliśmy z zamiarem zwycięstwa, chociaż wyjechaliśmy o trzeciej w nocy z Ostrowa Wielkopolskiego. Dodatkowo poukładały nam się wyniki i to zwycięstwo dużo nam dało.

Może dzięki szybkiemu wyjazdowi byliście bardziej przebudzeni od gospodarzy? W końcu mecz był rozgrywany o 10 rano.

- Tak, ale nie wiem czy miało to jakieś znaczenie. Spaliśmy w autobusie, wypiliśmy kawę, przyjechaliśmy na halę na półtorej godziny przed meczem i tak wyglądało nasze przygotowanie do spotkania. Najważniejsze, że dwa punkty pojechały do Ostrowa.

Nie uważasz, że fakt iż SMS zajmuje ostatnie miejsce w lidze jest czymś mało optymistycznym dla przyszłości polskiej piłki ręcznej?

- Nie rozpatrywałbym tego w taki sposób. Nie podoba mi się natomiast to, że SMS o nic nie gra i może rozdawać punkty jak chce. Nie wiem jak wygląda nastawienie chłopaków. Na pewno chcą wygrywać, ale w podświadomości może nie być tej chęci wygrywania i wywierania ciśnienia tym bardziej, że wszyscy chcą zrobić profesjonalne kariery. Mają taryfę ulgową, ale liczę że ostatecznie wyjdzie im to na dobre.

Ciężko w takich okolicznościach o nabywanie mentalności zwycięzcy...

- Pierwszy raz spotkałem się z takimi przepisami, że Szkoła Mistrzostwa Sportowego nie spada z ligi. Mają warunki fizyczne, widać że są wyszkoleni technicznie, co roku jakiś rocznik odchodzi, ale nie wygląda to najgorzej i przy nabraniu tężyzny fizycznej, mogą być to dobrzy zawodnicy.

O co walczycie w tym sezonie?

- Jako że SMS nie może spaść, a trzy ostatnie zespoły spadają z ligi, to jak wskazuje tabela walczymy o utrzymanie i uniknięcie baraży.

Co zadecydowało o takiej a nie innej pozycji Ostrovii?

- Mieliśmy kilka wpadek, przegrywanych różnicą jednak bramki meczów na wyjazdach i to się za nami ciągnie. Mamy 14, a powinniśmy być 20 punktów i byłoby nieźle. Gramy jednak o to, aby się utrzymać.

Jak wygląda przyszłość ostrowskiej piłki ręcznej?

- Ostrów Wielkopolski jest kolebką piłki ręcznej. Z naszego klubu wywodzą się bracia Lijewscy, Toczak, czy Jaszka. Teraz szkolenie znowu się odbudowuje i trenerzy pracują z młodymi zawodnikami. Jednak i w Ostrowie, i w Gdańsku, i w innych ośrodkach, które chcą się odbudowywać podstawą są pieniądze, bo bez tego nic nie ma. Zarząd klubu stara się to jakoś łatać, mocno nam pomaga też miasto i powiat. Uważam, że Ostrów zasługuje na Ekstraklasę, bo porównując z poziomem I ligi, gra w najwyższej lidze to nobilitacja, gdyż grają tam najlepsi zawodnicy w Polsce.

W Ostrowie jest trochę klubów sportowych, które chcąc nie chcąc konkurują z waszą sekcją o dotacje, czy o sponsorów.

- Tak, ale my obok koszykówki kobiet jesteśmy w tym momencie w najwyższej lidze spośród wszystkich ostrowskich drużyn. Koszykówka mężczyzn jest w II lidze, ale walczy o awans do I ligi. Patrząc na inne drużyny w Ostrowie, to piłka ręczna potrzebuje najmniejszych nakładów, aby grać w Ekstraklasie i wydaje mi się, że to jest nasz plus. Drugim plusem jest to, że chłopaki grające wcześniej w Ostrovii, a teraz grają w reprezentacji pomagają naszemu klubowi i udzielają swoich wizerunków. Potrzebujemy jednak jeszcze jakiegoś dobrego wujka.

Źródło artykułu: