Arkadiusz Bosy był obok Mateusza Przybylskiego najskuteczniejszym zawodnikiem GSPR-u. Obaj szczypiorniści zdobyli po sześć bramek. Zdaniem obrotowego, zespół beniaminka wcale nie przyjechał do stolicy świętokrzyskiego na wycieczkę. Gorzowianie zamierzali postawić Vive trudniejsze warunki. - Przyjechaliśmy do Kielc pokazać się z jak najlepszej strony i nie chcieliśmy ułatwiać zadania Vive. Wydaje mi się, że pierwsza połowa mogła się podobać - ocenia Bosy.
Po 30 minutach podopieczni Henryka Rozmiarka przegrywali 16:24. Jednak druga połowa to już prawdziwy popis skuteczności mistrzów Polski. Zabójcze okazały się szybkie kontrataki, które Patryk Kuchczyński i Rastko Stojković z zimną krwią zamieniali na kolejne bramki dla Vive. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że w drugiej połowie nie możemy zbyt szybko oddawać rzutów, żeby nie tracić tylu piłek w ataku. Niestety stało się odwrotnie, kielczanie wyprowadzali liczne kontry i efekt tego widoczny jest na tablicy wyników - zakończył Bosy.
Gorzowianie nie potrafili znaleźć sposobu na szczelną defensywę kielczan