Wygrana w tym meczu praktycznie zapewniłaby im utrzymanie w Orlen Superlidze kobiet. Na trzy kolejki przed końcem miałyby bowiem aż siedem punktów przewagi nad zajmującym 9. miejsce zespołem Młyny Stoisław Koszalin.
Choć walczyły do końca, ostatecznie przegrały z Energa Szczypiorno Kalisz 29:30. To z kolei podało tlen ekipie Pethera Krautmeyera. Sprawiło również, że walka o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej nabrała rumieńców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk i jej nowa pasja. Nie zgadniesz, co kupiła
- Wydaje mi się, że jak potwierdził mecz, naszą największą zmorą są błędy własne. W drugiej połowie, że dużo piłek było podanych w przechwyt i nasza skuteczność spadła, kilka niewykorzystanych sytuacji i skończyło się naszą przegraną - przyznała Wiktoria Kostuch.
- Myślę, że gdybyśmy ciut konsekwentniej zagrały w ataku i wykończyły trzy, cztery sytuacje stuprocentowe, które miałyśmy, to cieszyłybyśmy się z trzech punktów - dodała zawodniczka SPR Sośnica Gliwice.
W tym sezonie gliwiczanki czekają jeszcze mecze z ekipą Młyny Stoisław Koszalin (wyjazd), KPR Ruch Chorzów (dom) i rewanż z Energa Szczypiorno Kalisz (wyjazd). Przypomnijmy, że z ligi spadnie najsłabszy zespół, a przedostatni zagra w barażach z wicemistrzem ligi centralnej.
- Musimy przeanalizować i wyciągnąć wnioski i grać dalej. Do końca sezonu zostały jeszcze trzy bardzo ważne mecze - zakończyła Kostuch.