Potrzebny trzeci akt - relacja z meczu Warmia-Anders Group Społem Olsztyn - BRW Stal Mielec

Szczypiorniści Warmii Olsztyn pokonując w hali Urania BRW Stal Mielec doprowadzili do remisu w ćwierćfinałowej rywalizacji play-off SuperLigi. Zespół Zbigniewa Tłuczyńskiego zaprezentował się zgoła inaczej, aniżeli przed tygodniem, jednak decydujące o losach awansu spotkanie odbędzie się w najbliższą środę na Podkarpaciu.

Już od pierwszych chwil sobotniego meczu odnieść można było wrażenie, iż olsztynianie w ciągu kilku dni przeżyli małą metamorfozę. W gospodarzach, którzy aby nie odpaść z rywalizacji o najlepszą czwórkę musieli za wszelką cenę zwyciężyć, przysłowiowa sportowa ikra oraz zaangażowanie stało bowiem na zdecydowanie wyższym poziomie - choć nie wszystko układało się po ich myśli.

Na dzień dobry olsztyńskiej publiczności udaną interwencją przypomniał się Adam Wolański, zatrzymując próbującego szczęścia z koła Mateusza Jankowskiego. Później wydarzenia boiskowe potoczyły się jednak błyskawicznie, gdyż obie strony narzuciły szybkie tempo rozgrywania akcji. Paradoksalnie jednak przyjęta taktyka gry nieszczególnie dobrze wyszła świetnie czującej się w tego typu "klimacie" Stali. Zawodnicy trenera Ryszarda Skutnika razili błędami przy wyprowadzaniu piłki oraz rzucali z nieprzygotowanych pozycji. Decyzyjne pomyłki gości szybko się zemściły, i gdy Warmia prowadziła czterema bramkami (10:6) o chwilę przerwy poprosił opiekun mielczan.

Czas niewiele jednak wskórał, a przewaga gospodarzy utrzymała się do przerwy (16:12). Rezultat byłby z pewnością znacznie korzystniejszy dla Stali, gdyby nie fatalna wręcz dyspozycja skrzydłowych. Sam Paweł Wilk miał w pierwszej połowie trzy czyste okazje i nie wykorzystał ani jednej, zaś Marcin Basiak pomimo "harówki" na jedynce również w ofensywie nie zachwycał. O zmianach trener Skutnik mógł jednak tylko pomarzyć, gdyż cały czas kłopoty zdrowotne nie chcą opuścić dwóch cennych figur jego układanki - Michała Chodary oraz Łukasza Janysta. Ten drugi wprawdzie zagrał po przerwie, jednak wyraźnie uważał, aby nie nabawić się kolejnego urazu.

Po wyjściu z szatni dość niespodziewanie mielczanie doprowadzili jednak do wyrównania (17:17). Pierwsze skrzypce w zespole beniaminka grali wówczas Adam Babicz oraz Grzegorz Sobut. Kiedy w 36. minucie czerwoną kartkę z gradacji kar obejrzał powracający po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją Krzysztof Szymkowiak wydawało się, że po udanym pościgu to szczypiorniści Stali zaczną odjeżdżać do półfinału. Nic bardziej mylnego.

Ponownie do zdecydowanego głosu doszli podopieczni Zbigniewa Tłuczyńskiego i to oni zaczęli mozolnie budować przewagę dającą w końcowym rozrachunku zwycięstwo. Sporo w tym zasługi duetu Sebastian Sokołowski - Damian Moszczyński. Po słabym występie w Mielcu na bramkarzy Warmii spadło sporo słów krytyki. Popularny "Bagieta" udowodnił jednak, że na swym fachu zna się wyśmienicie i był prawdziwą zmorą szczególnie dla skrzydłowych Stali. Moszczyński tymczasem zaliczył kilka ważnych trafień i wspierany przez Mariusza Gujskiego udanie rozdzielał piłki partnerom.

Ciężko oprzeć się wrażeniu, że Stal i Warmia tworzą dość specyficzną parę ćwierćfinałową. Oba zespoły zdecydowanie lepiej spisują się we własnej hali, dlatego ich rywalizacja dostarcza tak dużo kolorytu. Decydujące o losach awansu do strefy medalowej spotkanie odbędzie się w najbliższą środę w Mielcu i to podopieczni Ryszarda Skutnika będą w nim bez wątpienia "małym" faworytem. Olsztynianie nie stoją jednak na straconej pozycji, o czym dobitnie przekonywał rozgrywający Warmii Michał Krawczyk. - Jedziemy do Mielca po zwycięstwo! - zapowiedział kilka chwil po ostatnim gwizdku sędziów.

Warmia-Anders Group Społem Olsztyn - BRW Stal Mielec 34:28 (16:12)

Warmia: Boniecki, Sokołowski - Bartczak 5, Jankowski 2, Malewski 4, Nowak 2, Ćwikliński 5 (3/4k), Krawczyk 1, Moszczyński 7, Rumniak 2, Gujski 4, Garbacewicz 2.

Kary: 12 min.

Stal: Wolański, Lipka - Wilk, Albin 1, Janyst 1, Sobut 4, Babicz 6, Szpera 5, Basiak 3, Krzysztofik 1, Kubisztal 3, Gawęcki 4.

Kary: 12 min.

Źródło artykułu: