Lider górą przy Marymonckiej! - relacja z meczu AZS AWF Warszawa - Jurand Ciechanów

Obie drużyny przed sobotnim starciem, znajdowały się na przeciwległych biegunach tabeli. Ciechanowianie z awansem w kieszeni, zaś gospodarze z nożem na gardle, walczyli o ligowy byt. Ostatecznie górą okazali się szczypiorniści MKS Juranda.

Początek meczu ułożył się po myśli przyjezdnych. To zespół z Ciechanowa, rozpoczął z większym animuszem i po 4. minutach gry, objął 3-bramkowe prowadzenie. Riposta warszawian była równie skuteczna. Maciej Krawiecki zapoczątkował, a Bartosz Bednarski zakończył ofensywę strzelecką stołecznych akademików, w 11. minucie wyrównując stan rywalizacji na 5:5. Od tej chwili na parkiecie, niepodzielnie dominowali podopieczni Pawła Nocha. W 25. minucie ciechanowianie uzyskali największą, bo 5-bramkową przewagę nad rywalami. Taka też różnica bramkowa dzieląca oba zespoły, utrzymała się do przerwy.

Druga odsłona spotkania, toczyła się w równie piknikowej atmosferze, co pierwsza część meczu. Oba zespoły grały statycznie i zachowawczo, co w przypadku gości dziwić nie może, jednak patrząc na sytuację warszawian, musi dać do myślenia Marcinowi Smolarczykowi. Jego zespół chcąc utrzymać się na zapleczu PGNiG Superligi, musi zdecydowanie poprawić swoją grę. Końcowe fragmenty, niejako wynagrodziły zgromadzonym kibicom, nudną jak dotąd rywalizację. Szczypiorniści zarówno Juranda, jak i warszawskiego AWF-u postawili na atak. Szymon Nowaliński z jednej, a Łukasz Wolski z drugiej strony wymieniali ciosy. Knockdown zadał miejscowym Rafał Krajewski, przesądzając o zwycięstwie gości, które na dobrą sprawę już po pierwszej połowie stało się faktem.

- Na ten skład, jakim dysponowaliśmy w dzisiejszym meczu, uważam, że zagraliśmy naprawdę przyzwoite zawody. Zabrakło sił. Przede wszystkim kontuzja Krzysia Tylutkiego i brak Adama Królaka pokrzyżowały nam plany. Nie wykorzystaliśmy pewnych sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz z Ciechanowa był również dobrze dysponowany. Graliśmy za wolno w ataku i bez kombinacji - podsumował Tomasz Rybicki. Przed warszawianami mecz w Zielonej Górze, który zdecyduje o losie szczypiornistów ze stolicy. - Chcieliśmy uniknąć baraży, ale niestety ich widmo zagląda nam w oczy. Damy z siebie wszystko i wyjdziemy z tego obronną ręką - zapewnił bramkarz akademików.

Warta odnotowania jest postawa obu golkiperów. Marcin Krajewski i wcześniej wspomniany Rybicki, bronili na ponad 50-procentowej skuteczności.

AZS AWF Warszawa - MKS Jurand Ciechanów 29:35 (10:15)

AWF: Rybicki - Bednarski 4, Kapuściński 1, Jaszczyński 3, Wolski 7, Zadrożny 4, Wyzner 1, Suliński 1, Krawiecki 8, Stępniak.

Kary: 10 minut.

Rzuty karne: 1/2.

Jurand: Krajewski Marcin - Krysiak 3, Niećko 1, Piórkowski 5, Prątnicki 9, Jurkiewicz 2, Nowaliński 4, Krajewski Rafał 6, Pakulski 5, Sawicki, Dmowski.

Kary: 8 minut.

Rzuty karne: 4/4.

Widzów: 150.

Źródło artykułu: