Nie boję się wyzwań - rozmowa z Krzysztofem Tylutkim, zawodnikiem Azotów Puławy

Po 3-letnim wypożyczeniu do warszawskiego AWF-u, Krzysztof Tylutki wraca do swojego macierzystego klubu - Azotów Puławy. - Występowałem już w ekstraklasie, nie boję się wyzwań - zaznacza w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński: Miniony sezon upłynął dla Ciebie pod znakiem kontuzji. Ze zdrowiem już wszystko w porządku? Krzysztof Tylutki: Wszystko w najlepszym porządku. Teraz trzeba solidnie przepracować okres przygotowawczy, aby w pełni sił i w jak najlepszej formie przystąpić do ligi. AZS AWF Warszawa, klub dla którego grałeś w ostatnich latach został zdegradowany do drugiej ligi. Twoi koledzy nie wykorzystali szansy i polegli w barażach o pozostanie na zapleczu PGNiG Superligi... - Drużyna podczas sezonu przechodziła ciężkie chwile, które z pewnością odcisnęły piętno na naszej psychice. AZS AWF Warszawa to kolektyw przyjaciół, drużyna czerpiąca radość z gry, nie mająca z tego żadnych finansowych profitów, walcząca zawsze do końca. Tym razem niestety czegoś zabrakło. Jak wspominasz czas spędzony w Warszawie? Od wypożyczenia z Azotów do stołecznej AWF minęły 3 lata... - Przyszedłem do Warszawy z jednym celem, skończyć studia. To był dla mnie priorytet. Przy okazji, chciałem się ogrywać, spędzać na boisku więcej czasu niż grając w Puławach. Teraz myślę, że był to świetny ruch. Dojrzałem jako zawodnik. Poziom ligi jest słabszy, ale to czego się nauczyłem, będę chciał pokazać na parkietach PGNiG Superligi. Wracasz do Puław z przeświadczeniem, że podniosłeś swoje umiejętności czy wręcz przeciwnie, nie zrobiłeś kroku w przód? - Parkiet wszystko zweryfikuje. Wielu rzeczy się nie zapomina, a psychicznie i emocjonalnie dojrzałem. Mam nadzieję, że to zaprocentuje. Nie przeraża Cię trochę wizja gry w najwyższej klasie rozgrywkowej? Co by nie mówić, pierwsza liga znacznie odstaje poziomem sportowym od PGNiG Superligi. - Występowałem już w ekstraklasie, nie boję się wyzwań. Będę starał się dotrzymywać kroku najlepszym. Konkurencja w Azotach na tę chwilę jest duża. Akces gry na twojej pozycji wyrażają m.in. Piotr Masłowski, Krzysztof Łyżwa, Grzegorz Gowin, Michał Szyba, czy też Dymitro Zinczuk. Zapytam wprost, nie czujesz się słabszy od tych zawodników? - Trzeba przyznać, że nazwiska mówią same za siebie. To świetni gracze, ale poprzeczkę trzeba stawiać sobie wysoko, nie interesuje mnie bytowanie i gra na średnim poziomie. Dołożę wszelkich starań, aby grać jak najwięcej i jak najlepiej. Nie myślałeś, żeby rozwiązać kontrakt w Puławach i poszukać sobie klubu, który zapewniłby Ci grę w pełnym wymiarze czasowym, pokroju czołówki pierwszej ligi? - Miałem sporo propozycji z innych klubów, ale mówiąc szczerze pochodzę z Puław, tu się wychowałem, stawiałem pierwsze kroki w sporcie i zostawię serce na parkiecie, aby drużyna wygrywała. Jaką rolę widzisz dla siebie w drużynie z Puław? - Ciężko powiedzieć, wszystko w głowie trenera. Z pewnością poukłada wszystkie elementy tak, aby tworzyły świetnie współgrający kolektyw. Mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań trenera, klubu i kibiców.
Krzysztof Tylutki (czerwona koszulka)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×