Paweł Albin: W końcówce wrzuciliśmy drugi bieg

Od remisu nowy sezon PGNiG Superligi rozpoczęli szczypiorniści Stali Mielec. Ubiegłoroczny beniaminek w Puławach mógł pokusić się nawet o zwycięstwo, podopiecznym Ryszarda Skutnika do szczęścia zabrakło jednak kilkunastu sekund.

Goście prowadzili z Azotami 23:22, ostatnie słowo w sobotnim meczu należało jednak do Pawła Grzelaka, który kilka chwil po wejściu na boisko odważnym rzutem pokonał Adama Wolańskiego. Mielczanie mieli jeszcze piłkę, na rozegranie finałowej akcji zabrakło im jednak czasu i ostatecznie musieli zadowolić się jednym punktem wywalczonym na trudnym terenie, przerywając jednocześnie serię pięciu kolejnych porażek z Azotami i zdobywając pierwsze oczko w historii swoich występów na puławskim parkiecie.

- Mogliśmy ten mecz wygrać - ubolewa jednak w rozmowie ze SportoweFakty.pl doświadczony Paweł Albin. - Niestety, w ostatnich sekundach doszło do podobnej sytuacji, jaką obserwowaliśmy w naszym meczu z poprzedniego sezonu. Wtedy przegraliśmy dwa punkty, teraz straciliśmy jeden. Mecz był cały czas wyrównany, w końcówce to jednak my wrzuciliśmy drugi bieg i byliśmy bliżsi zwycięstwa, ale niestety, zabrakło nam trochę szczęścia - przyznaje gracz Stali.

Mielczanie równie dobrze mogli jednak wyjeżdżać z Puław z niczym, przy stanie 22:22 ostro na kole powstrzymywany był bowiem Michał Bałwas. Sędziowie nie zdecydowali się jednak na odgwizdanie faulu, a Stal na kontrowersję odpowiedziała bramką. - Myślę, że my też mieliśmy kilka sytuacji, w których sędzia mógł gwizdnąć do innego - kontruje jednak Albin. - Na arbitrów nie ma jednak co patrzeć, tak czy inaczej mogliśmy wygrać ten mecz, lecz - niestety - przez ostatnią akcję mamy punkt mniej.

Gracze Skutnika o wygraną walczyli dzielnie, szczególnie w pierwszej połowie mieli oni jednak spore problemy ze skuteczną grą w defensywie, którą raz po raz odważnymi wejściami rozrywali rywale z Puław. - Faktycznie, trochę gubiliśmy się w obronie z Zinczukiem, który dość łatwo nas mijał, podobnie zresztą jak Michał Szyba. W drugiej połowie zagraliśmy już jednak w tyłach dużo lepiej i tak naprawdę to właśnie dlatego zaczęliśmy kontrolować ten mecz - wyjaśnia 35-letni rozgrywający.

W poprzednich rozgrywkach Stal zajęła czwarte miejsce, ale mówi się, że drugi sezon dla beniaminka jest zawsze trudniejszy. - Jesteśmy jednak mocniejsi, mamy trochę lepszy skład i jest szansa, żeby powalczyć nawet o brąz - nie kryje Albin. Jednym z rywali mielczan w walce o medal będą z pewnością Azoty, możliwe więc, że obie drużyny spotkają się na przykład w meczu o trzecie miejsce. - Ja bym sobie tego życzył. Myślę, że powtórzenie sukcesu z poprzedniego sezonu byłoby dla nas bardzo miłym zaskoczeniem - kończy Albin.

Komentarze (0)