- Mieliśmy wewnętrzną gierkę - mówi Miszka. - Dostałem piłkę od Tomka Tłuczyńskiego, pobiegłem do kontrataku, wyskoczyłem i poczułem jakby ktoś kopnął mnie w nogę z całej siły. Wtedy wiedziałem już co się stało. Wzorowo na całą sytuację zareagował sztab medyczny reprezentacji. Zdarzenie miało miejsce o 19.00. Już tego samego dnia został ustalony termin i miejsce operacji. Sam zabieg był skomplikowany. - Rokowania nie są złe - stwierdził Arek Miszka. - Proces gojenia i rehabilitacji na pewno będą trochę trwały. Trudno powiedzieć czy są szanse na to bym jeszcze w tym sezonie wybiegł na parkiet. Ja oczywiście bardzo bym chciał, ale wiadomo, że jest zbyt wcześnie by składać jakiekolwiek deklaracje. Teraz moim celem jest jak najlepiej przepracować okres rehabilitacji by w momencie jak będę w pełni sił pomóc zespołowi.
Arkadiusz Miszka w sobotę rano zostanie wypisany z poznańskiej kliniki. Skrzydłowy mistrzów Polski dalsze leczenie i rehabilitację będzie przechodził pod nadzorem lekarza klubu Piotra Branczewskiego, który oczywiście jest w stałym kontakcie z kliniką RehaSport, która wykonywała operację.