W pierwszych 30 minutach na parkiecie w Kwidzynie dominowali miejscowi, którzy przez większość czasu utrzymywali po swojej stronie niewielką przewagę. Już do gwizdka na przerwę Nafciarze zdołali zniwelować straty, w efekcie czego pierwsza połowa zakończyła się remisem. Po zmianie stron szczypiorniści mistrza Polski zaczęli przejmować inicjatywę na boisku, z minuty na minutę powiększając swoją przewagę. Ostatecznie kwidzynianie zdołali jeszcze nieznacznie zmniejszyć stratę, jednak nie byli w stanie dogonić rywala i sprawić niespodzianki.
Szkoleniowiec MMTS-u Kwidzyn po meczu zadowolony był z postawy, jaką zaprezentowali jego podopieczni w starciu z mistrzem Polski. - Myślę, że możemy być zadowoleni, nie z wyniku, ale z tego, że postawiliśmy Wiśle opór, nawiązaliśmy walkę i byliśmy równorzędnym partnerem dla mistrza Polski. Myślę, że mecz mógł się podobać publiczności. Padło mało bramek, a to znaczy, że dobrze bronili obaj bramkarze, obrony w obu drużynach dobrze funkcjonowały. Musimy uznać wyższość zespołu z Płocka - mówi Krzysztof Kotwicki.
Drugi trener Orlen Wisły Krzysztof Kisiel, mimo zwycięstwa wywalczonego na terenie brązowych medalistów, nie do końca był zadowolony z gry płockich szczypiornistów. - Nasza gra nie wyglądała momentami zbyt dobrze. Zrobiliśmy zbyt dużą ilość błędów technicznych. Myślę, że nasza obrona była momentami poprawna. Bramki traciliśmy z kontrataków. Wynik mógłby być wyższy – w 50. minucie prowadziliśmy 23:17, ale zbyt pospieszyliśmy się wówczas, popełniliśmy kilka błędów w obronie i zrobiło się gorąco. Liczą się dwa punkty i to, że zakończyliśmy pierwszą rundę na 2. miejscu - twierdzi.