Przed sobotnim spotkaniem pozycja obu zespołów w ligowej tabeli była delikatnie mówiąc nieciekawa. W zdecydowanie gorszej sytuacji, szczególnie psychicznej, byli gospodarze. Warmiacy odnieśli tylko jedno zwycięstwo (z beniaminkiem - Powenem Zabrze) i z każdym tygodniem zamiast planowanej walki o medale, musieli oswajać się z myślą, że przyjdzie im bić się o pozostanie w elicie.
"Teraz albo nigdy" - dało się słyszeć w szeregach podopiecznych trenera Zbigniewa Tłuczyńskiego. Wygrana z Jurandem pozwoliłaby im opuścić ostatnie miejsce w tabeli i miała być promykiem nadziei na lepszą przyszłość. Promyk zgasł po 20 minutach gry, kiedy goście objęli prowadzenie i nie pozwolili olsztynianom na odzyskanie przewagi z pierwszej fazy meczu.
Zaczęło się dobrze - Warmia grała tak, jak powinna - skutecznie i pewnie. Dobra dyspozycja zaprocentowała 3-bramkowym prowadzeniem (3:0, 6:3, 8:5). W 18. minucie czas wziął trener ciechanowian Paweł Noch. Ta rozmowa okazała się być przełomowym momentem spotkania. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki role zespołów się odwróciły - przez ostatnie 12 minut pierwszej połowy Jurand zdobył 7 bramek tracąc tylko dwie. W efekcie drużyny schodziły do szatni przy stanie 10:12.
Po przerwie ciechanowianie jeszcze zwiększyli przewagę. Niesieni żywiołowym dopingiem licznej grupy swoich sympatyków, w 40. minucie doprowadzili do stanu 11:15. Duża w tym zasługa Rafała Grzybowskiego, który już w pierwszej połowie wykazał się niemałymi umiejętnościami, trzykrotnie nie dając się pokonać z 7. metra. W tym czasie Warmiacy próbowali trafić do bramki Juranda, ale ta sztuka udała się tylko Piotrowi Swatowi. Zawodnicy Pawła Nocha nie potrafili jednak w pełni wykorzystać nieskuteczności swoich rywali. Warmiacy odrobili stratę i doprowadzili do remisu po 16. Ciężar gry w tym fragmencie meczu wziął na siebie Mariusz Gujski. Remis utrzymywał się do stanu 18:18. Dwoma trafieniami popisał się Konrad Rurarz. Jego bramki sprawiły, że zespół Juranda znacznie przybliżył się do zdobycia kompletu punktów. W 57. minucie, przy rezultacie 23:20 dla gości, stało się jasne, że dwa punkty pojadą do Ciechanowa.
O dyspozycji Warmii w tym sezonie napisano już właściwie wszystko. Zespół po raz kolejny zawiódł i tego obrazu nie zmieniły pojedyncze zagrania kilku zawodników - w tym spotkaniu przede wszystkim bramki Gujskiego i Swata oraz przebłyski formy Kazimierza Kotlińskiego w bramce (dwa obronione rzuty karne).
Pochwalić należy natomiast ciechanowian. Cała drużyna zagrała ambitnie i walecznie. Z najlepszej strony pokazali się zwłaszcza wspomniany Grzybowski, przebojowy Konrad Rurarz oraz skuteczny w drugiej odsłonie Oleg Semenov.
Jurand zwiększył swoje szanse na grę w fazie play-off, Warmia natomiast pewnymi krokami zmierza do pierwszej ligi.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dni trenera Zbigniewa Tłuczyńskiego są policzone. O jego losie ma zdecydować zarząd, który zbierze się w najbliższą środę.
Warmia Anders Group Społem Olsztyn - PBS Jurand Ciechanów 21:23 (10:12)
Warmia: Sokołowski, Kotliński - Gujski 8, Swat 4, Rumniak 3, Jankowski 2, Bartczak 1 (0/2), Ćwikliński 1 (1/2), Wuszter 1 (1/1), Żółtak 1, Malewski, Zyśk
kary: 12 minut (Wuszter x3, Rumniak, Zyśk, Żółtak)
Jurand: Grzybowski - Piórkowski A. 5 (1/3), Prątnicki 5 (2/2), Rurarz 5, Semenov 4, Malesa 2, Klinger 1, Tarcijonas 1,
kary: 10 minut (Piórkowski A. x 2, Klinger, Prątnicki, Tarcijonas)
sędziowali: Cezary Figarski / Dariusz Żak - Radom
widzów: ok. 400 ( w tym ok. 70 kibiców gości)