Azoty za burtą, zadecydował rzut karny - relacja z meczu RK Bjelovar - Azoty Puławy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niezwykle dramatyczny przebieg miało rewanżowe spotkanie Azotów Puławy z chorwackim RK Bjelovar. Podopieczni Marcina Kurowskiego odpadli z rozgrywek Challenge Cup a o ich losie zadecydował niewykorzystany rzut karny Dymitro Zinchuka, wykonywany po końcowej syrenie.

W tym artykule dowiesz się o:

Puławianie do Chorwacji udali się ze skromną, jednobramkową zaliczką. - Jedziemy tam po to, żeby przywieźć korzystny wynik i awans - zapowiadał przed rewanżową potyczką szkoleniowiec Azotów, Marcin Kurowski. Jego podopieczni spotkanie rozpoczęli nerwowo, a szczypiorniści Bjelovaru i Azotów skutecznością nie grzeszyli.

W 15 minucie meczu na tablicy wyników było 6:4 na korzyść przedstawiciela PGNiG Superligi Mężczyzn. Niestety puławianie prowadzeniem nie cieszyli się zbyt długo. Niesieni ogłuszającym dopingiem gospodarze złapali wiatr w żagle i zdobyli pięć bramek z rzędu, co dało im prowadzenie 10:6 (24'). W końcówce pierwszej części gry Azoty miały idealną okazję do odrobienia strat. Choć sytuacje rzutowe wypracowywali sobie dość łatwo, nadal szwankowała skuteczność, dlatego straty udało odrobić się jedynie połowicznie. Do przerwy RK Bjelovar prowadził 12:9.

Drugą odsłonę ekipa Marcina Kurowskiego rozpoczęła od trafień Grzegorza Gowina i Wojciecha Zydronia. Wydawało się, że Azoty zaczną gonić rywala, jednak w krótkim odstępie czasu dwójka zawodników puławskiej siódemki powędrowała na ławkę kar i nadwiślańska drużyna musiała sobie radzić w podwójnym osłabieniu.

Mimo trudnej sytuacji, puławianie nie dali "odjechać" Chorwatom, utrzymując kontakt z rywalem, który prowadził różnicą 3-4 trafień. Wynik ten nie dawał awansu polskiej drużynie, która zmuszona była podkręcić tempo. Kapitalnym manewrem okazało się wprowadzenie Piotra Wyszomirskiego. Reprezentant Polski kilkukrotnie popisał się udanymi interwencjami, broniąc m.in. rzut karny. Najjaśniejszym punktem Azotów był jednak Wojciech Zydroń. Popularny Zyga dał sygnał do odrabiania strat, rzucając Chorwatom trzy bramki z rzędu - 19:18 (50').

Puławianom najwięcej krwi napsuł Ivan Djurković, który był najlepszym zawodnikiem Bjelovaru również w pierwszym pojedynku. Azoty mają jednak w swoich szeregach Wojciecha Zydronia. 33-letni szczypiornista rozgrywał kapitalne zawody, biorąc na swoje barki ciężar zdobywania bramek.

Na pięć minut przed zakończeniem spotkania był remis - 22:22. Końcówka była niezwykle nerwowa, gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Na niespełna 60 sekund przed syreną kończącą spotkanie, fatalnie spudłował Dymitro Zinchuk a na domiar złego karę dwóch minut otrzymał Zydroń.

Kiedy wydawało się, że Azoty pożegnają się z europejskimi pucharami, nadzieję na awans tchnął Krzysztof Łyżwa, który po przechwycie piłki wraz z syreną kończącą mecz wywalczył rzut karny! Początkowo egzekutorem miał być Zydroń, jednak próby nerwów podjął się Zinchuk. Z linii 7 metrów niestety się pomylił i przygoda Azotów Puławy z europejskimi pucharami dobiegła końca.

RK Bjelovar - Azoty Puławy 24:22 (12:9)

Pierwszy mecz: 19:20 Awans: RK Bjelovar

Źródło artykułu:
Komentarze (0)