Sędziowie w roli głównej - relacja z meczu Orlen Wisła Płock - MMTS Kwidzyn

W ostatnim meczu fazy zasadniczej PGNiG Superligi mężczyzn Orlen Wisła Płock po bardzo zaciętym spotkaniu uległa kwidzyńskiemu MMTS-owi 27:28, lecz najwięcej kontrowersji wzbudzały decyzje kiepsko dysponowanej pary sędziowskiej.

Początek meczu ułożył po myśli gości z Kwidzyna. Wynik spotkania otworzył celnym rzutem Kamil Sadowski, a chwilę potem wynik podwyższył inny zawodnik MMTS-u Mateusz Seroka. Z kolei Nafciarze, w których składzie brakowało kilku kluczowych zawodników, nie potrafili stworzyć sobie klarownych sytuacji do zdobycia bramki. W efekcie po 7 minutach gry, gdy na listę strzelców wpisał się Przemysław Rosiak, na tablicy świetlnej umieszczonej w płockiej Orlen Arenie widniał wynik 2:5.

Kolejne minuty nie przyniosły większych zmian w obrazie gry, a także odzwierciedlającym go wyniku. Wiślacy mieli poważne problemy z kwidzyńską defensywą i zupełnie nie przypominali zespołu, który kilka dni wcześniej bez większych problemów pokonał mielecką Stal. Gdy po kolejnej stracie płocczan kontratak na bramkę zamienił Kamil Krieger, szkoleniowiec naftowego klubu Lars Walther zdecydował się poprosić o czas dla swojego zespołu. Desygnował również do gry młodziutkiego Pawła Paczkowskiego, który zmienił bezbarwnego Bostjana Kavasa.

Przerwa w grze niewiele jednak zmieniła, a przyjezdni wciąż utrzymywali kilkubramkową przewagę nad aktualnymi mistrzami Polski. Bardzo dobre zawody rozgrywali bramkarze obydwu ekip - zarówno Krzysztof Szczecina, jak i Morten Seier byli mocnymi punktami swoich ekip, notując wiele skutecznych interwencji. Szczególnie podobać się mogła interwencja Duńczyka z 23. minuty, kiedy to najpierw obronił rzut karny wykonywany przez Roberta Orzechowskiego, by chwilę potem w ekwilibrystyczny sposób odbić piłkę po próbie dobitki reprezentacyjnego skrzydłowego.

Do niezłej dyspozycji płockiego golkipera nie potrafili się jednak dostosować jego koledzy z pola, którzy razili nieporadnością, a przede wszystkim nieskutecznością. Z kolei kwidzynianie skrupulatnie punktowali Nafciarzy i na pięć minut przed końcem pierwszej partii zasłużenie prowadzili różnicą czterech trafień (12:8). W przepełnionych kontrowersjami ostatnich minutach tej części gry podopieczni Krzysztofa Katowickiego zdołali jeszcze powiększyć swoją przewagę. Ostatecznie obie ekipy udały się do szatni przy stanie 15:10 dla gości, a zgromadzeni w płockim obiekcie kibice mogli czuć się rozczarowani postawą swoich ulubieńców, którzy wyraźnie oszczędzali siły na środową potyczkę z THW Kiel. Bardzo, ale to bardzo słabo prezentowali się również arbitrzy sobotnich zawodów. Panowie Michał Kopiec i Marcin Zubek zanotowali na swoim koncie kilkanaście bardzo kontrowersyjnych decyzji.

Kibice MMTS-u, którzy pojawili się w Orlen Arenie, mogli cieszyć się ze zwycięstwa swojego zespołu
Kibice MMTS-u, którzy pojawili się w Orlen Arenie, mogli cieszyć się ze zwycięstwa swojego zespołu

W pierwszych minutach drugiej odsłony gospodarze rzucili się do odrabiania strat. W ciągu z niespełna pięciu minut zawodnicy klubu z Tumskiego Wzgórza zdołali zdobyć pięć bramek tracąc przy tym zaledwie jedną (15:16 w 35. minucie), a w 37. minucie Christian Spanne skutecznie egzekwując rzut karny doprowadził do wyrównania (17:17). MMTS nie zamierzał jednak odpuszczać i niedługo potem prowadził 20:18. Był to jednak początek emocji, gdyż za sprawą Michała Kubisztala i Bostjana Kavasa Wisła ponownie doprowadziła do wyrównania (20:20 w 43. minucie).

Na kwadrans przed zakończeniem Orlen Arena eksplodowała za sprawą bramki Luki Dobelseka, który wyprowadził swój zespół na pierwsze w tym meczu prowadzenie (22:21). Spora w tym zasługa również Seiera, który bronił jak natchniony. Kwidzynianie odzyskali prowadzenie w 51. minucie, lecz Michał Zołoteńko szybko doprowadził do kolejnego w tym spotkaniu remisu (24:24). Chwilę potem goście mogli ponownie uzyskać minimalną przewagę, ale rzut z linii 7 metrów egzekwowany przez Michała Waszkiewicza w efektownym stylu obronił Marcin Wichary.

Na pięć minut przed końcem na tablicy świetlnej widniał wynik 25:25, a raz po raz skutecznymi interwencjami popisywali się Szczecina i Seier. W końcówce hala aż kipiała emocjami. Jeszcze na niespełna 60 sekund przed końcem goście prowadzili 28:26, by na 15 sekund przed końcem pozwolić Kubisztalowi zdobyć bramkę kontaktową. Chwilę po wznowieniu gry Nafciarze przechwycili piłkę, a zdobywca ostatniej bramki zdecydował się na rzut rozpaczy, który zatrzepotał w siatce ułamki sekund po końcowej syrenie. "Kubeł" był jednak w momencie oddawania rzutu wyraźnie faulowany przez jednego z rywali. Sędziowie byli jednak innego zdania i to przyjezdni z Kwidzyna mogli cieszyć się ze zwycięstwa w ostatnim meczu fazy zasadniczej…

Ostatecznie MMTS Kwidzyn pokonał Orlen Wisłę Płock 28:27, jednak nie zmieniło to niczego w ligowej tabeli. Niestety, głównymi aktorami tego niezwykle zaciętego widowiska okazali się sędziowie, którzy wprawdzie wyniku nie wypaczyli, lecz ich postawa pozostawiła spory niesmak.

Orlen Wisła Płock - MMTS Kwidzyn 27:28 (10:15)

Orlen Wisła: Seier, Wichary - Wiśniewski, Olsen, Spanne 6, Toromanović 3, Syprzak 1, Kavas 5, Dobelsek 4, Kubisztal 6, Twardo, Paczkowski, Zołoteńko 2
Karne: 6/7
Kary: 8 minut (Toromanović 3 - czerwona kartka w 57. minucie, Zołoteńko)

MMTS: Szczecina, Jedowski - Daszek, Seroka 3, Rombel 1, Nogowski, Peret 2, Pacześny 1, Krieger 2, Łangowski 7, Rosiak 1, Sadowski 2, Orzechowski 3, Mroczkowski 1, Waszkiewicz 5
Karne: 4/7
Kary: 8 minut (Krieger 2, Mroczkowski, Łangowski)

Źródło artykułu: