Skazywani na pożarcie podopieczni Ryszarda Skutnika, rozpoczęli rywalizację z wicemistrzami Polski całkiem udanie. Jeszcze w 3. minucie mielczanie prowadzili 2:1. Potem gospodarze wprawdzie przejęli inicjatywę na parkiecie, ale długo nie potrafili uzyskać bezpiecznej przewagi. W 10. minucie, po kapitalnej akcji i bramce Grzegorza Tkaczyka na 7:3, wydawało się, że Vive złapało w końcu przysłowiowy wiatr w żagle. Jednak rywale nie zamierzali rezygnować. Dzięki konsekwentnej grze w obronie, Stal dorzuciła dwa trafienia z rzędu i było już tylko 7:5. Po niespełna dwudziestu minutach trybuny hali Legionów "ożyły", bo wcześniej fani "żółto-biało-niebieskich" postanowili częściowo zawiesić doping. Był to protest przeciwko ochroniarzom, którzy przed finałowym meczem Pucharu Polski z Orlen Wisłą Płock, nie pozwoliła na rozłożenie przygotowanej oprawy.
W 21. minucie ambitni mielczanie zdobyli bramkę kontaktową i mecz zaczął się praktycznie od nowa. Najwyraźniej taka sytuacja wpłynęła mobilizująco na gospodarzy, bo wystarczyły im niepełna trzy minuty, żeby ponownie objąć czterobramkowe prowadzenie (12:8). Ozdobą pierwszej części spotkania był gol Tomasza Rosińskiego z 25. minuty. Rozgrywający Vive, widząc źle ustawionego bramkarza Stali, Adama Wolańskiego, oddał rzut przez całe boisko, po którym piłka zatrzepotała w siatce przyjezdnych. Kielczanie prowadzili w tym momencie już 14:9. Zacięta i twarda walka toczyła się aż do ostatnich sekund pierwszej połowy. Do szatni oba zespoły schodziły przy wyniku 16:11.
Druga odsłona rozpoczęła się od trafienie Pawła Gawęckiego, na które po chwili efektowną bramką z koła odpowiedział Michał Jurecki. Mylił się jednak ten, kto sądził, że wicemistrzowie Polski po przerwie "dobiją" rywali. Stal nie odpuszczała i nie pozwalała kielczanom uzyskać zbyt wysokiej przewagi, która w 42. minucie stopniała do zaledwie trzech goli (21:18). Chwilę później o czas poprosił zaniepokojony takim obrotem spraw trener Bogdan Wenta.
W ostatnich dziesięciu minutach w szeregach gości wyraźniej dało o sobie znać zmęczenie i mielczanie nie byli już w stanie powalczyć o korzystny wynik. Dobrze w kieleckiej bramce spisywał się też Marcus Cleverly i w efekcie w 52. minucie żółto-biało-niebiescy prowadzili już 28:23. O czas musiał teraz prosić Ryszard Skutnik. Przerwa niewiele jednak pomogła. Vive w końcówce włączyło "piąty bieg" i całkowicie rozmontowało zespół rywali. Na cztery minuty przed ostatnim gwizdkiem kielczanie mieli okrągłe dziesięć bramek zaliczki (33:23). Ostatecznie Vive Targi Kielce pokonało Tauron Stal Mielec 36:23. Drugie spotkanie obu siódemek odbędzie się w niedzielę o godz. 16.00.
Vive Targi Kielce - Tauron Stal Mielec 36:23 (16:11)
Vive: Cleverly - Buntć 2, Grabarczyk, Tomczak 3, Jurasik 2, Olafsson 4, Jurecki 4, Kuchczyński 1, Rosiński 2, Tkaczyk 4, Jachlewski 2, Zorman 3, Stojković 6 (4), Musa 2, Zaremba 1.
Kary: 10 minut (Buntić, Grabarczyk 2x, Tomczak 2x)
Stal: Wolański, Lipka - Albin 1 (1), Janyst 5, Sobut, Kubisztal 2, Gliński 2 (1), Szpera 2, Babicz 2, Gawęcki 4, Chodara 2, Krzysztofik 3, Basiak.
Kary: 0 minut
Sędziowie: Bąk-Ciesielski