Pojedynek skutecznie rozpoczęli szczypiorniści THW Kiel, którzy po bramkach Marcusa Ahlma oraz Filipa Jichy wygrywali w 2. minucie 2:0. Impas strzelecki Lisów przełamał dopiero w 4. minucie rozgrywający Sven-Sören Christophersen, który po indywidualnej akcji pokonał Thierry Omeyera. Francuski golkiper był czołową postacią Zebr w pierwszych minutach meczu, udanie wychwytując rzuty z drugiej linii oraz znakomicie uruchamiając kontrataki.
Po jednym z nich, zamienionym na bramkę przez Henrika [b]Lundströma[/b], kilończycy prowadzili już 5:2, chwilę później powiększając swą przewagę do czerech bramek (7:3 - 12'). Pierwsze skrzypce w ofensywie Zebr grał Jicha, wspierany atomowymi rzutami Kima Anderssona. Lisy kompletnie nie radziły sobie także z wysoką obroną rywali, która skutecznie przerywała ich ataki.
Wynik po stronie Füchse starał się ratować Bartłomiej Jaszka. Polski rozgrywający był najjaśniejszą postacią berlińczyków, jednak w pojedynkę nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki z rywalami. Po osiemnastu minutach meczu "Jacha" miał na swoim koncie trzy trafienia (przy pięciu całego zespołu), lecz Lisy przegrywały już 5:11 (21').
Pod koniec pierwszej połowy nadzieję w serca kibiców z Berlina wlali Alexander Petersson do spółki z Jaszką. Po ich czterech bramkach oraz celnym rzucie Ikera Romero, Lisy przegrywały w 28. minucie 11:13, a wynik końcowy pozostawał sprawą otwartą.
Do wyrównania berlińczycy mogli doprowadzić tuż po wznowieniu gry. Podopieczni Dagura Sigurdssona trzykrotnie zgubili jednak piłkę w ataku, a rzuty Johannesa Sellina oraz Evgeni Pevnova obronił Omeyer. Na ich szczęście jeszcze większą nieskutecznością popisywali się zawodnicy z Kilonii.
Pierwszą bramkę w drugiej części meczu zdobył w 35. minucie Jaszka, który popisał się kapitalnym rzutem z biodra. Po chwili trafienie po przechwycie i indywidualnej akcji dołożył Romero i Lisy przegrywały już tylko 14:15 (36'). Zebry ponownie zdołały jednak odskoczyć rywalom niespełna pięć minut później.
Na listę strzelców wpisali się kolejno Jicha, Lundström oraz Momir Ilić i podopieczni Alfreda Gislasona wygrywali 16:19 (41'). W 47. minucie rzut karny na bramkę zamienił niezawodny Jicha, a przewaga Kiel wzrosła do czterech bramek (18:22). Lisy zdołały jednak odrobić starty i za sprawą Torstena Laena doprowadziły do wyrównania w 54. minucie (23:23).
Kapitalne zawody w bramce berlińczyków rozgrywał Petr Stochl. Reprezentant Czech bronił niekiedy w dramatycznych sytuacjach, będąc czołową postacią Füchse. W decydujących momentach spotkania nie mógł jednak powstrzymać lidera Zebr, Filipa Jichy. 30-letni rozgrywający przesądził o losach rywalizacji i atomowym rzutem z 12 metrów zapewnił Zebrom występ w finale Ligi Mistrzów.
Füchse Berlin - THW Kiel 24:25 (12:15)
Füchse: Heinevetter (1 interwencja), Stochl (12 interwencji) - Petersson 7, Jaszka 6, Christophersen 3, Romero 3 (0/1), Pevnov 2, Bult 1 (1/1), Laen 1, Nincević 1 (0/1), Löffler, Richwien, Sellin, Spoljarić.
Kiel: Omeyer (9 interwencji), Palicka - Jicha 11 (4/4), Ahlm 3, Andersson 3, Ilić 2 (0/1), Lundström 2, Narcisse 2, Sprenger 2, Palmarsson, Zeitz.
Kary: Füchse - 8 min. (Bult, Petersson, Pevnov, Spoljarić); Kiel - 8 min. (Narcisse - 4 min., Ahlm oraz Andersson).
Sędziowali:
Kenneth Abrahamsen oraz Arne M. Kristiansen (obaj Norwegia).
Widzów:
ok. 20 000.