Jicha dał Kilonii finał - relacja z meczu Füchse Berlin - THW Kiel

THW Kiel pokonało Füchse Berlin 25:24 (15:12) i wystąpi w finale turnieju Final Four VELUX Ligi Mistrzów. Kibice zgromadzeni w hali Lanxess Arena byli świadkami kapitalnego spotkania, stojącego na najwyższym poziomie. Losy rywalizacji rozstrzygnął Filip Jicha, który zdobył bramkę dającą Zebrom awans do finału.

Maciej Wojs
Maciej Wojs

Pojedynek skutecznie rozpoczęli szczypiorniści THW Kiel, którzy po bramkach Marcusa Ahlma oraz Filipa Jichy wygrywali w 2. minucie 2:0. Impas strzelecki Lisów przełamał dopiero w 4. minucie rozgrywający Sven-Sören Christophersen, który po indywidualnej akcji pokonał Thierry Omeyera. Francuski golkiper był czołową postacią Zebr w pierwszych minutach meczu, udanie wychwytując rzuty z drugiej linii oraz znakomicie uruchamiając kontrataki.

Po jednym z nich, zamienionym na bramkę przez Henrika [b]Lundströma[/b], kilończycy prowadzili już 5:2, chwilę później powiększając swą przewagę do czerech bramek (7:3 - 12'). Pierwsze skrzypce w ofensywie Zebr grał Jicha, wspierany atomowymi rzutami Kima Anderssona. Lisy kompletnie nie radziły sobie także z wysoką obroną rywali, która skutecznie przerywała ich ataki.

Wynik po stronie Füchse starał się ratować Bartłomiej Jaszka. Polski rozgrywający był najjaśniejszą postacią berlińczyków, jednak w pojedynkę nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki z rywalami. Po osiemnastu minutach meczu "Jacha" miał na swoim koncie trzy trafienia (przy pięciu całego zespołu), lecz Lisy przegrywały już 5:11 (21').

Pod koniec pierwszej połowy nadzieję w serca kibiców z Berlina wlali Alexander Petersson do spółki z Jaszką. Po ich czterech bramkach oraz celnym rzucie Ikera Romero, Lisy przegrywały w 28. minucie 11:13, a wynik końcowy pozostawał sprawą otwartą.

Do wyrównania berlińczycy mogli doprowadzić tuż po wznowieniu gry. Podopieczni Dagura Sigurdssona trzykrotnie zgubili jednak piłkę w ataku, a rzuty Johannesa Sellina oraz Evgeni Pevnova obronił Omeyer. Na ich szczęście jeszcze większą nieskutecznością popisywali się zawodnicy z Kilonii.

Pierwszą bramkę w drugiej części meczu zdobył w 35. minucie Jaszka, który popisał się kapitalnym rzutem z biodra. Po chwili trafienie po przechwycie i indywidualnej akcji dołożył Romero i Lisy przegrywały już tylko 14:15 (36'). Zebry ponownie zdołały jednak odskoczyć rywalom niespełna pięć minut później.

Na listę strzelców wpisali się kolejno Jicha, Lundström oraz Momir Ilić i podopieczni Alfreda Gislasona wygrywali 16:19 (41'). W 47. minucie rzut karny na bramkę zamienił niezawodny Jicha, a przewaga Kiel wzrosła do czterech bramek (18:22). Lisy zdołały jednak odrobić starty i za sprawą Torstena Laena doprowadziły do wyrównania w 54. minucie (23:23).

Kapitalne zawody w bramce berlińczyków rozgrywał Petr Stochl. Reprezentant Czech bronił niekiedy w dramatycznych sytuacjach, będąc czołową postacią Füchse. W decydujących momentach spotkania nie mógł jednak powstrzymać lidera Zebr, Filipa Jichy. 30-letni rozgrywający przesądził o losach rywalizacji i atomowym rzutem z 12 metrów zapewnił Zebrom występ w finale Ligi Mistrzów.

Füchse Berlin - THW Kiel 24:25 (12:15)

Füchse: Heinevetter (1 interwencja), Stochl (12 interwencji) - Petersson 7, Jaszka 6, Christophersen 3, Romero 3 (0/1), Pevnov 2, Bult 1 (1/1), Laen 1, Nincević 1 (0/1), Löffler, Richwien, Sellin, Spoljarić.

Kiel: Omeyer (9 interwencji), Palicka - Jicha 11 (4/4), Ahlm 3, Andersson 3, Ilić 2 (0/1), Lundström 2, Narcisse 2, Sprenger 2, Palmarsson, Zeitz.

Kary: Füchse - 8 min. (Bult, Petersson, Pevnov, Spoljarić); Kiel - 8 min. (Narcisse - 4 min., Ahlm oraz Andersson).

Sędziowali: Kenneth Abrahamsen oraz Arne M. Kristiansen (obaj Norwegia).

Widzów: ok. 20 000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×