Kamil Kołsut: Za wami kilka tygodni wytężonej pracy podczas okresu przygotowawczego. Wszystko przebiegało tak, jak należy?
Piotr Masłowski: Jesteśmy zadowoleni z tego, co wykonaliśmy. Myślę, że to, co mieliśmy zrobić, udało się w stu procentach, ale na weryfikację musimy jeszcze poczekać. Test przyjdzie w lidze i wówczas przekonamy się, czy wszystko, co wypracowaliśmy, będzie funkcjonowało tak, jak powinno.
Jak do zespołu wprowadzili się nowi zawodnicy? W trakcie zgrupowania zostali odpowiednio przywitani?
- Nie było żadnych problemów, bo wszyscy znamy się z boisk z innych klubów i jest bardzo dobrze. Wiadomo, że do jakiegoś tam delikatnego chrztu doszło, ale nie było to nic wielkiego, standardowe przywitanie nowych zawodników.
Za wami kilkanaście meczów sparingowych. Drugie miejsce w Kwidzynie, wygrana w Dzierżoniowie... Kibice mają powody do optymizmu.
- Wygrane sparingowe na pewno budują. Wprowadziliśmy do gry nowych chłopaków i myślę, że nie wygląda to wcale źle. Mamy młodych zawodników i zobaczymy. Zamierzamy na pewno twardo grać w obronie i z kontry. Tak się gra nowoczesną piłkę ręczną i będziemy chcieli to wprowadzać.
O co będą walczyć w przyszłym sezonie Azoty Puławy?
- Jeszcze nic między sobą nie ustalaliśmy, ale na tydzień przed ligą cel ma być postawiony przez zarząd. Wiadomo, że wszyscy mają jakieś swoje założenia i na pewno każdy chciałby coś ugrać w tej lidze. Zobaczymy, jak to będzie.
Mówi się, że liderem zespołu będzie Piotr Masłowski.
- Myślę, że nie będzie jednego lidera, tylko będziemy grać całą drużyną, tak jak w poprzednim sezonie. I obyśmy dzięki temu coś w tej lidze ugrali.
Kibice mogą jednak liczyć, że w trudnych momentach to ty weźmiesz na swoje braki ciężar zdobywania bramek?
- Jak będzie mi się udawało, to będę brał, a jak nie, to zrobi to ktoś inny. Ważne, żeby cały zespół wygrywał i się cieszył.
Śledziłeś latem doniesienia z obozów rywali?
- Coś tam patrzyłem, ale nie przywiązuję do tego większej wagi. Dobrym przykładem z poprzedniego sezonu jest Warmia, która wzmocniła się niesamowicie, a wiadomo, co z tego wyszło. Transfery transferami, ale wszystko weryfikuje boisko.
Wygląda na to, że czekają nas niezwykle wyrównane i punkty będzie trzeba zbierać od samego początku, bo o fazie play-off i dogodnym rozstawieniu mogą decydować pojedyncze oczka.
- Myślę, że stawka będzie jeszcze równiejsza, niż w ubiegłym roku, bo silny jest i Mielec, i Zabrze, a do ligi weszła mocna Pogoń. To jest na pewno dobre dla piłki ręcznej, dla widowiska, dla kibiców. Na pewno będzie ciężko, we wszystkich spotkaniach będzie trzeba walczyć na sto procent i nie będzie można sobie pozwolić na to, żeby w jakimś spotkaniu odpocząć, zlekceważyć rywala. Każdy będzie chciał ciułać punkty, żeby załapać się do ósemki czy do czwórki.
Azoty postrzegane są jako zespół niewygodny dla faworytów z Płocka i Kielc. Od pewnego czasu w tych meczach bezpośrednich jesteście blisko, często przegrywacie nieznacznie. W tym sezonie wreszcie uda się urwać punkty któremuś z potentatów?
- Wiadomo, że Vive oraz Wisła się wzmocniły i mają bardzo dobrych zawodników, co potwierdzając w sparingach. My na pewno jesteśmy dla nich niewygodnym rywalem, jak już nie raz udowodniliśmy. Na pewno będziemy chcieli sprawić jakąś niespodziankę i miejmy nadzieję, że stanie się to już w tym sezonie.
Jesienią czeka nas nowe rozdanie w reprezentacji Polski. Liczysz, że nowy selekcjoner zwróci na ciebie uwagę?
- Ja robię to, co do mnie należy, a jak ktoś to zauważy... Cieszę się, że jestem w kadrze B i na pewno chciałbym kiedyś zagrać w pierwszej reprezentacji, ale to pokaże czas, przyszłość przede mną.