Kamil Kołsut: Za wami turniej w Legionowie. W meczu z Nielbą potrafiliście prowadzić 27:23 i w samej końcówce oddać zwycięstwo, braki kadrowe ewidentnie dały się wam ze znaki.
Krzysztof Przybylski: No niech pan zobaczy, ilu mamy zawodników... Ja chciałbym przede wszystkim chłopakom podziękować, bo zaliczyli naprawdę dobre spotkanie, a w końcówce niestety zabrało nam siły. Nie da się grać przez cały mecz jedną siódemką czy ósemką.
Z jednym z faworytów waszej grupy, mimo osłabień, walczyliście jednak jak równy z równym. To powód do optymizmu.
- No tak, to prawda. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę ręczną i tylko szkoda, że przegraliśmy ten mecz z Nielbą, bo zwycięstwo naprawdę nam się należało.
Urazy położyły się cieniem na waszym okresie przygotowawczym. Podejrzewam, że nie jest pan w związku z tym z niego zadowolony.
- Myślę, że faktycznie położyły się cieniem z tego względu, że nie mamy kilku chłopaków i nie mogliśmy rozegrać przez to wielu taktycznych spraw. Do ligi zostały nam jeszcze dwa tygodnie i w tym momencie musimy się skupić na tym, żeby być przygotowanym na pierwszy mecz sezonu.
Kiedy nieobecni dołączą do zespołu?
- W Legionowie nie było z nami młodych chłopaków z rocznika 1994, którzy przez pięć dni rozgrywali swój turniej i nie przyjechali. Kontuzjowani są Sebastian Smołuch, Rafał Biegaj i Mateusz Dobrowolski. Dwaj ostatni powinni dojść na pierwszy mecz ligowy.
Początek rozgrywek będzie dla was szalenie trudny.
- Mamy problemy kadrowe i na pewno pierwsze mecze będą ciężkie. Dopiero w drugiej rundzie dojdzie do nas trzech zawodników.
Podejrzewam, że w świetle tych kłopotów ciężko mówić o jakichkolwiek przedsezonowych celach i założeniach?
- Myślę, że tak. Na razie musimy się skupić na tym, żeby wyrywać jakieś punkty i wygrywać u siebie. W tej pierwszej rundzie trzeba złapać jak najwięcej oczek, tyle ile tylko będzie możliwe.
Od kilku lat zajmujecie w pierwszej lidze czołowe lokaty, ostatnio dwukrotnie kończyliście rozgrywki na czwartej pozycji. Gdyby nie urazy, teraz także mielibyście prawo mieć nadzieje na naprawdę dobry wynik.
- Tak, ale w tym momencie stoją przed nami zupełnie inne cele. Przede wszystkim nasi zawodnicy muszą wrócić do zdrowia i, jak już mówiłem, trzeba jak najwięcej punktów ugrać jesienią, bo w drugiej rundzie powinno być już znacznie lepiej.
KSSPR Końskie zawsze słynął ze świetnej pracy z młodzieżą. Może jesienią dzięki tym lukom w składzie zabłyśnie któryś z wychowanków?
- W tej chwili, jeśli chodzi o młodych, to mamy dwóch skrzydłowych, a nam brakuje przede wszystkim ludzi w drugiej linii. Myślę więc, że fajerwerków nie będzie.
Przy osłabionym ataku jeszcze większe znacznie będzie miała wasza gra defensywna. To będzie absolutny klucz do zdobywania punktów.
- Zdecydowanie, bo przecież każdy mecz wygrywa się obroną. Nie możemy ponadto robić prostych błędów, wyrzucać piłek po dwóch czy trzech podaniach. Musimy szanować swoje zdrowie i grać jak najlepiej.
Kto będzie głównym faworytem rozgrywek?
- Na tle kadrowym najlepiej wygląda Nielba Wągrowiec, a mocne będą także Gwardia Opole i Śląsk Wrocław. My zaś najpierw musimy się skupić na tym, żeby mieć do dyspozycji pełną kadrę, a nie dziesięciu zawodników.