Zawodnik, który szeregi beniaminka pierwszej ligi zasilił latem, był w trakcie okresu przygotowawczego zdecydowanie najskuteczniejszym graczem KPR-u. Dobrą dyspozycję Pomiankiewicz potwierdził na otwarcie rozgrywek w hali przy Banacha, raz po raz bombardując bramkę gospodarzy. Doświadczony rozgrywający szerokim repertuarem rzutów popisał się przede wszystkim przy wykonywaniu karnych, kilka razy solidnie przyłożył też z drugiej linii, a do obfitej bramkowej zdobyczy dołożył także parę asyst.
Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka zwyciężyli różnicą czternastu trafień, zdaniem bohatera sobotniego wieczoru sam mecz nie był jednak tak łatwy, jak wskazuje końcowy wynik. - To może tak wyglądać, ale spotkanie było naprawdę wyrównane i zacięte - podkreśla Pomiankiewicz.
Emocjonujący był zwłaszcza początek meczu, goście przewagę budować zaczęli dopiero po upływie kilkunastu minut i na przerwę schodzili z siedmioma trafieniami zapasu. Na starcie drugiej części gry Akademicy zdołali odrobić część strat, później panowanie na parkiecie przejął już jednak napędzany bramkami Pomiankiewicza KPR, nie dając rywalom żadnych szans na korzystny rezultat.
- Były dwa przestoje. Na początku meczu wyszliśmy dobrze i mieliśmy siedem bramek do przodu, po przerwie zaczęliśmy jednak grać troszeczkę nerwowo, coś się zacięło i przeciwnicy się zbliżyli. Udało nam się jednak ten trudny moment przetrzymać, wróciliśmy do swojego stylu gry i mecz zakończył się naszym wysokim zwycięstwem - relacjonuje Pomiankiewicz.
Z czego wynikły drobne problemy legionowskiej siódemki? - W pierwszych minutach złapał nas lekki stresik - wyjaśnia gracz KPR-u. - Nie ukrywajmy, pierwszy mecz zawsze rządzi się trochę swoimi prawami, bo każdy chce dobrze wejść w sezon i czasem gra asekuracyjnie. Stąd wzięły się te dwa przestoje, ale po nich udawało się nam odzyskać właściwy rytm i dzięki temu zwyciężyliśmy.