Spotkanie można podzielić na dwie połowy, przy czym pierwsza trwała około 45-ciu minut, podczas których puławianie toczyli z mistrzami Polski w miarę wyrównaną walkę. Druga to już ostatni kwadrans meczu i pełna dominacja gospodarzy.
Początek rywalizacji był dość zaskakujący, bo podopieczni Marcina Kurowskiego aż do 17. minuty nie tylko nie pozwolili kielczanom rozwinąć skrzydeł, ale nawet kilkakrotnie sami wysuwali się na skromne, jedno-, dwubramkowe prowadzenie. Już po 12 minutach przy stanie 5:7 trener Vive Bogdan Wenta zmuszony był poprosić o czas. Na efekty trzeba było czekać kolejne trzy minuty, kiedy świetnie dysponowany Mateusz Jachlewski doprowadził do remisu (8:8). "Siwy" nieźle spisywał się też w defensywie. Po jego przechwycie, a następnie szybkiej kontrze, kielczanie objęli w końcu w 20. minucie dwubramkowe prowadzenie (12:10).
Do końca pierwszej części gospodarze - nie forsując zbytnio tempa - utrzymali skromną przewagę. Pozwolili jednak puławianom na zbyt wiele w ataku i w efekcie w 30 minut stracili aż 17 bramek.
Druga połowa rozpoczęła się dla Azotów nieszczęśliwie, bo już na samym jej początku jeden z najaktywniejszych zawodników gości - Krzysztof Tylutki - obejrzał czerwoną kartkę. To nie przeszkodziło przyjezdnym rzucić dwóch bramek z rzędu i doprowadzić do stanu 20:19. Podopieczni Marcina Kurowskiego jeszcze do 45. minuty prowadzili z mistrzami Polski w miarę równą walkę. Doskonałe spotkanie rozgrywał Przemysław Krajewski, na którego nijak sposobu nie mogła znaleźć kielecka obrona. W szeregach Vive w drugiej połowie pojawił się jednak największy as w talii Bogdana Wenty - Chorwat Ivan Cupić i w hali Legionów rozpoczął się prawdziwy "show" - błyskawiczne kontrataki, efektowne wkrętki i podania, a wszystko na stuprocentowej skuteczności. Doskonale układała się też współpraca prawoskrzydłowego z Krzysztofem Lijewskim. Jeśli dodać do tego pewność Manuela Strleka na drugiej połówce, to śmiało można stwierdzić, że Vive stoi skrzydłami.
Przewaga gospodarzy rosła błyskawicznie. W 53. minucie sięgnęła już dziesięciu bramek (36:26). Na domiar złego dla Azotów w wyniku gradacji kar parkiet musiał opuścić Mateusz Kus. Podopieczni Bogdana Wenty do końca w pełni kontrolowali wynik, pozwalając sobie na testowanie różnych wariantów gry, zapewne pod kątem Ligi Mistrzów (wycofywanie bramkarza podczas gry w osłabieniu). Ostatecznie Vive pewnie pokonało Azoty Puławy 41:29.
Vive Targi Kielce - KS Azoty Puławy 41:29 (20:17)
Vive: Szmal, Buchcic - Grabarczyk, Buntic 1, Olafsson 3, Jurecki 2, Rosiński 3, Jachlewski 5, Zorman 2, Stojkovic 2, Musa 2, Bielecki 1, Lijewski 3, Strlek 7, Cupic 10 (1).
Kary: 6 minut (Rosiński, Grabarczyk, Lijewski)
Karne: 1/1
Azoty: Stęczniewski, Grzybowski - Bałwas, Ćwikliński 1, Tylutki 3, Zinchuk, Łyżwa, Kus 2, Afanasjev, Szyba 4, Przybylski 3, Grzelak, Masłowski 3 (2), Krajewski 9 (3), Jankowski 4.
Kary: 14 minut (Kus 3x – czerwona kartka, Tylutki 2x, Łyżwa, Masłowski)
Karne: 5/5
W ten weekend wygrali u siebie z jakimś anonimowym zespołem Helvetia Anaitasuna zaledwie 36:31 tracąc u siebie aż 31 bramek!!! Są na pewno sła Czytaj całość