Michał Gałęzewski: Co zadecydowało o waszej porażce w Legionowie?
Łukasz Rogulski: Zdecydowanie brak konsekwencji w grze. Mieliśmy fragmenty w których mogliśmy wyjść na prowadzenie, jednak tego nie wykorzystaliśmy. Z takim rywalem i na takim poziomie jest to nie wybaczalne. Tak jednak było w sobotę.
Sezon się dopiero zaczął, ale wasza sytuacja w tabeli nie wygląda najlepiej - najpierw pauzowaliście, później porażka z najtrudniejszym rywalem... Patrzycie już na to?
- Na razie tabela nie ma zbyt dużego wpływu, jednak dobrze byłoby zacząć sezon od wygranych. Zdecydowanie poprawiłoby to morale zespołu. Po prostu zaliczyliśmy falstart i teraz będziemy się starali to zmienić, aby jak najszybciej wskoczyć na tron lidera ligi.
A jak ty czujesz się po debiucie w nowym klubie? Wiesz co zmienić w podejściu do meczu przed kolejnym spotkaniem?
- Wiadomo, że oczekiwałem iż debiut zakończy się zwycięstwem Wybrzeża. Swojej gry nie oceniam, bo nie jestem od tego. Dałem z siebie sto procent i mogę zapewnić, że tak będzie w każdym kolejnym meczu. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko coraz ciężej pracować na treningu.
W sobotę o godzinie 16:00 czeka was mecz z SMS-em. Traktujesz go jakoś szczególnie priorytetowo?
- To fakt, że każdy mecz ze swoim poprzednim klubem traktowany jest wyjątkowo. Bardzo dobrze znam wszystkich chłopaków z SMS-u, to moi byli kumple z szatni. Przyjacielska atmosfera panuje jednak tylko do momentu wyjścia na parkiet. Później się o tym zapomina i walczy o swoje, czyli o dwa punkty dla Wybrzeża.
W ostatnim czasie Wybrzeże było klubem, do którego odchodziło najwięcej graczy SMS-u. Uważasz, że to wasz atut przed tym spotkaniem?
- Myślę, że to nie ma większego znaczenia. Z roku na rok jesteśmy innymi zawodnikami.
Na kogo z SMS-u musicie najbardziej uważać?
- Oczywiście na Pawła Gendę, który lubi dużo rzucać, przez co jest bardzo niebezpieczny. Oczywiście bardzo mocnym punktem tej drużyny jest też bramkarz Adaś Morawski. W mojej ocenie jest to zdecydowanie najlepszy bramkarz młodego pokolenia. To chyba ich najmocniejsze punkty.
Zdziwiło ciebie wyraźne zwycięstwo SMS-u nad klubem z Warszawy? W ostatnich sezonach twój były klub był najczęściej dostarczycielem punktów...
- To zwycięstwo mnie zarówno zdziwiło, jak i ucieszyło. Fajnie, że chłopcy zwyciężyli po dobrym spotkaniu. Kibicuję im w każdym meczu. Możliwe, że w tym roku nie będą już taką łatwą przeszkodą, jak my w ubiegłym sezonie. Życzę im jak najlepiej.
W tym roku wreszcie w każdym meczu będziesz grał o coś, gdyż celem drużyny jest awans. Podoba ci się perspektywa gry pod presją wyniku?
- Bardzo lubię wyzwania, więc to mnie mobilizuje do jeszcze cięższej pracy. Poza tym miałem już styczność z meczami o stawkę grając w reprezentacji Polski. Wydaje mi się, że radze sobie ze stresem w takich sytuacjach. Wychodząc na parkiet myślę po prostu, żeby jak najlepiej zagrać i wygrać mecz, a nie o tym co będzie na koniec sezonu.
Kibice Wybrzeża wyrazili chęć dopingowania drużyny. Będzie się teraz grało inaczej?
- Zdecydowanie tak! Już nie mogę się doczekać wrzawy na naszej hali bo wiem, że kibice Wybrzeża słyną z genialnych opraw i dopingu. Przekonałem się o tym na meczu żużla i teraz czekam na inaugurację na własnej hali z niecierpliwością.
Dwa tygodnie temu zaprezentowaliście się kibicom, jakie to było uczucie?
- Chyba właśnie wtedy poczułem pierwszy raz co to znaczy Wybrzeże Gdańsk. Wcześniej dużo czytałem o tym klubie, jednak poczuć na własnej skórze doping kilku tysięcy kibiców… To zupełnie inne uczucie, niż oglądanie tego na zdjęciach, czy filmach. Przyznaję, że na prezentacji miałem dreszcze.
Po tej nieudanej inauguracji wierzysz w to, że za rok wybiegniesz na parkiety PGNiG Superligi?
- Oczywiście, że tak. Wiara to podstawa sukcesu. Mamy tak zgraną i ambitną ekipę, że jedna porażka nas nie złamie. Przeczytałem ostatnio bardzo ciekawe zdanie: Walczyć, trenować - Wybrzeże musi panować! Podpisuję się pod nim obiema rękami!