Szyba uratował punkt - relacja z meczu Azoty Puławy - Zagłębie Lubin

Szczypiorniści Azotów i Zagłębia zgodnie z oczekiwaniami wynieśli bezpośrednie starcie na wyższy poziom emocji, a losy niezwykle zaciętego meczu ważyły się do ostatnich sekund.

Przed rozpoczęciem spotkania w puławskiej hali oficjalnie pożegnani zostali ci, którzy latem opuścili szeregi Azotów - Maciej Sieczkowski, Sebastian Płaczkowski, Artur Witkowski oraz Grzegorz Gowin. Trzej pierwsi wraz z premierowym gwizdkiem zajęli miejsce na trybunach, a ostatni wbiegł na parkiet, by pomóc swoim kolegom w zdobyciu niegościnnego obiektu.

Podopieczni Marcina Kurowskiego sobotnie spotkanie rozpoczęli od mocnego akcentu, zaliczając trzy trafienia z rzędu. Dobra postawa między słupkami Adama Malchera sprawiła jednak, że lubinianie po kilku minutach doprowadzili do remisu, po czym na parkiecie rozpoczęła się tradycyjna wymiana ciosów i gra w rytmie bramka za bramkę.

Trener gospodarzy szukał różnych rozwiązań, swobodnie korzystając z urodzaju zawodniczej kadry, puławianie mieli jednak spore problemy z trafianiem do siatki. Miedziowi mocno stanęli w obronie, grę ofensywną opierając na konsekwentnym przerzucaniu piłki i wykorzystywaniu skrzydłowych. Z dużą chęcią lubinianie korzystali zwłaszcza z lewej flanki, długo brakowało im jednak szczęścia, piłka kilka razy zatrzymywała się bowiem na słupkach bądź poprzeczce.

Desant na bramkę Zagłębia ekipa Kurowskiego przypuściła tuż przed przerwą. Dobrą zmianę dał Krzysztof Łyżwa, przebudzili się skrzydłowi i gospodarze prowadzili nawet różnicą trzech bramek, do szatni ostatecznie schodzili jednak z ledwie jednym trafieniem przewagi. Drugą część gry od trzech trafień rozpoczęli przyjezdni, kolejne minuty były już jednak popisem Sebastiana Sokołowskiego. Golkiper Azotów podtrzymał wynik z tyłu, a Łyżwa do spółki z Michałem Szybą zapracowali na odzyskanie prowadzenia.

Obie drużyny grały handball szarpany, z biegiem czasu mnożyć zaczęły się proste błędy i straty. Początkowo w przyjętej konwencji lepiej odnajdywali się goście z imponującymi skutecznością Wojciechem Gumińskim i Mateuszem Przybylskim na czele, puławianie jednak nie odpuścili i udało im się doprowadzić do remisu 27:27. Obie ekipy kończyły mecz w osłabieniu, a ostatnie słowo należało do Szyby, który przy biernej postawie rywali dobił rzut karny Przemysława Krajewskiego.

KS Azoty Puławy - Zagłębie Lubin 28:28 (15:14)

Azoty: Sokołowski, Stęczniewski, Grzybowski - Masłowski 3, Krajewski 5 (1/2), R. Przybylski 1, Ćwikliński 3, Jankowski 2, Tylutki, Grzelak, Kus, Zinczuk 2, Szyba 6, Łyżwa 5.

Zagłębie: Malcher, Małecki - Paluch 2, Gowin, M. Przybylski 6, Przysiek 4 (3/4), Bartczak 4, Gumiński 7 (3/3), Rosiek 2, Stankiewicz, Starzyński, Kuźdeba 2, Szymyślik 1, Marciniak.

Kary: Azoty - 12 min. (Kus - 4 min., Szyba, Krajewski, Masłowski, Tylutki - 2 min.) oraz Zagłębie - 10 min. (Paluch, M. Przybylski - 4 min., Gumiński - 2 min.).

Sędziowie: S. Pelc, J. Pretzlaf (Rzeszów).

Widzów: 650.

Komentarze (10)
enbiej
30.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przybylski od początku sezonu prezentuje dobry poziom, szkoda że u nas nie został 
avatar
Piotrektomek
29.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Niezły mecz Przybylskiego dobry Gowina. Obaj pokazali że w Puławach nie odstawali by od kolegów. 
avatar
jaet
29.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
To się Mateusz Przybylski lekko na prezesie Witaszku i trenerze Kurowskim zemścił. Zbyt lekką rączką się chłopaka pozbyto, to moje zdanie. 
kibicLPU
29.09.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Sędziowie znów główni bohaterowie na boisku,nawet obserwator nie wytrzymał.Kupa gówna z przewaga kupy.I nie mówię o gwizdaniu stronniczym tylko poporostu o wypaczeniu widowiska 
avatar
kibicPUL
29.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Karne Przemka 1/2