Polki na starcie rywalizacji o udział w serbskim mundialu bez większych kłopotów pokonały Włoszki, a kilka dni później Arenę Legionowo z potężnym bagażem bramek opuściła reprezentacja Białorusi. Właśnie ta druga ekipa przed rozpoczęciem eliminacji uważana była za najgroźniejszego rywala biało-czerwonych w rywalizacji o wygranie grupy. Niedzielny mecz pokazał, że podopieczne Rasmussena przeciwniczki zza wschodniej granicy przewyższają o klasę i są coraz bliżej awansu do fazy play-off.
Tego, że Białorusinki bądź Polki stracą w starciach z Litwą i Włochami jakiekolwiek punkty spodziewać się trudno, dziesięciobramkowa zaliczka z pierwszego starcia z ekipą Leonida Brazinskiego wcale nie sprawia jednak, że awans jest już na wyciągnięcie ręki. - W sporcie nigdy niczego nie możesz być pewnym, choć była to dobra pierwsza połowa tej rywalizacji i zrobiliśmy krok do odpowiednim kierunku - mówi trener Rasmussen.
Duńczyk podkreśla, że celem jego ekipy jest wygranie wszystkich sześciu eliminacyjnych spotkań i mimo wysokiej zaliczki do rewanżowego meczu z Białorusią Polki podejdą serio, zwłaszcza że w Legionowie rywalki grały bez kilku kontuzjowanych zawodniczek. - Mamy jasny cel i pojedziemy tam, by dać z siebie sto procent. Chcemy wygrać wszystkie mecze, a drogą do tego jest koncentracja i szacunek dla przeciwnika - wyjaśnia.
O tym, że żeńska kadra idzie do przodu świadczy nie tylko rosnący poziom sportowy, ale także nastawienie kibiców. - Odkąd jestem selekcjonerem, to gdziekolwiek byśmy nie pojechali, kibice mocno dopingują nasz zespół. Jesteśmy pewniejsi grając u siebie i nie boimy się popełniać błędów, bo czujemy wsparcie, a to jest dla dziewczyn bardzo ważne - nie kryje selekcjoner biało-czerwonych.
Zdaniem Rasmussena jego zespół już w tej chwili jest gotów do tego, by podjąć rywalizację z czołowymi zespołami świata. - Oczywiście wciąż więcej z tych meczów przegramy, niż wygramy - dodaje 40-letni szkoleniowiec. - Wydaje mi się jednak, że jesteśmy gotowi do walki z dziesięcioma najlepszymi zespołami i mam tylko nadzieję, że wszystkie zawodniczki będą zdrowe oraz żadna w ciągu najbliższych sześciu miesięcy nie zajdzie w ciążę, dzięki czemu będziemy mogli pracować w komplecie.
To, czy biało-czerwonym po ewentualnym wygraniu grupy po raz pierwszy od 2006 roku uda się zakwalifikować do finałów mistrzostw Europy, w dużej mierze zależeć będzie też jednak od szczęścia. - Oczywiście, że będzie różnica, jeśli wylosujemy Islandię bądź Francję. Zespół jest jednak w dobrej formie i jesteśmy gotowi, żeby pokazać maksimum swoich możliwości - zapowiada Rasmussen. - Losowanie jest ważne, bo zawsze lepiej trafić ekipę czwartą niż dwunastą, ale niezależnie od tego, na kogo byśmy trafili, damy z siebie wszystko.
Potem jest dwumecz z drużyną z losowania z ekip ,
które będą na dalszych miejscach na ME !
I tu trzeba miec szczęście w losowaniu !!!