Aleksander Malinowski: Zagraliśmy dwie różne połowy

Trener radomskiego AZS-u nie ukrywa, że spodziewał się lepszej postawy swoich podopiecznych w meczu z Nielbą Wągrowiec. Zawodnicy Uniwersytetu T-H pokazali zupełnie różną grę w obu połowach spotkania.

Drużyna Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego została "zdemolowana" przez rywali w pierwszych trzydziestu minutach spotkania. Doskonale świadczy o tym wynik - Nielba pozwoliła rzucić rywalom zaledwie cztery bramki, a sama strzeliła ich aż dwadzieścia! Po przerwie było już o wiele lepiej - remisowo - ale w końcowym rozrachunku gospodarze i tak zanotowali szesnaście goli straty.

- Zagraliśmy dwie różne połowy - przyznaje Aleksander Malinowski. Trener AZS-u nie chciał tłumaczyć swoich podopiecznych, ale podsumował dotychczasowe cztery pojedynki z silnymi rywalami, w tym trzy z absolutnymi kandydatami do awansu. - Do tej pory rozegraliśmy trzy bardzo ciężkie mecze, jeden wygraliśmy. Po zwycięstwie w Końskich moi zawodnicy myśleli chyba, że świat już należy do nich - mówi.

Spotkanie z Nielbą było mocnym "zderzeniem" z rzeczywistością. - Rywale sprowadzili nas mocno na ziemię. Dysponują bardzo mocnym składem, utrzymali trzon zespołu, który walczył w ekstraklasie. Mają kilku młodych, zdolnych graczy, do których dołączyli bardziej doświadczeni - podkreśla białoruski szkoleniowiec.

Opiekun radomian wraca jeszcze myślami do wyjazdowego starcia z KSSPR-em. - Młodzi zawodnicy naszej ekipy z dobrej strony pokazali się w Końskich - zaznacza. Pomimo sromotnej porażki w minioną sobotę, zauważa pozytywne aspekty w postawie swoich podopiecznych. - Teraz nieźle spisali się w drugiej połowie, ale powinni otrzymać większe wsparcie od starszych graczy - ocenia.

Aleksander Malinowski wymaga więcej od ogranych szczypiornistów. - To ci bardziej doświadczeni powinni "ciągnąć" grę. Tego zabrakło - zauważa. - Zawiedli również nasi bramkarze, nie mówię o Policie, ale dwaj pozostali plus skrzydłowi to wciąż nasze słabe strony, tam mamy "dziury" - kończy.

Komentarze (0)