Kępno górą w Blaszak-Arenie - relacja z meczu Jutrzenka Płock - Polonia Kępno

Trener Polonii Marcin Pawłowicz przyznał, że jego zawodniczki wygrały zbyt wysoko. Przyjezdne umiały jednak wykorzystać słabość Jutrzenki w ostatnim kwadransie gry

Chociaż wynik meczu otworzyła Ewa Perek, początek spotkania zdecydowanie należał do Jutrzenki. Marta Krysiak, Martyna Borysławska i Paulina Zaremba zadbały o to, aby ich zespół szybko wyszedł na kilkubramkowe prowadzenie. Wszystko w grze miejscowych układało się wręcz idealnie.

Kiedy w 19. minucie płocczanki prowadziły 8:4, można było odnieść wrażenie, że wszystko jest pod ich kontrolą. Po raz kolejny okazało się, że we współczesnej piłce ręcznej coraz trudniej jest mówić o "bezpiecznym prowadzeniu”.

Mecz rozpoczął się dla nas doskonale. Graliśmy doskonale w obronie, nie popełnialiśmy błędów w ataku. Niestety, przy stanie 8:4 coś się zacięło - komentował po końcowej syrenie trener Jutrzenki Jarosław Stawicki. - Kępno zmieniło system obrony na 6-0, co wybiło nas z uderzenia. Mamy wprawdzie zawodniczki, które potrafią rzucać z drugiej linii, ale tym razem wyraźnie im nie posiedziało.

Uwaga trenera dotyczy przede wszystkim Borysławskiej. Siedemnastolatka, która w tym sezonie stała się podstawową lewą rozgrywającą, wykorzystując słabszą dyspozycję dochodzącej do siebie po kontuzji Edyty Charzyńskiej, udowodniła, że nie boi się brania na siebie odpowiedzialności za losy meczu. Chociaż w całym meczu zdobyła aż osiem bramek, oddała kilka rzutów z nieprzygotowanych pozycji, które ekipie z Kępna nie mogły przynieść żadnej szkody.

Od stanu 8:4 Jutrzenka straciła kolejno siedem bramek. Wprawdzie tuż przed syreną kończącą pierwszą połowę trafiła jeszcze Borysławska, jednak przyjezdne schodziły na przerwę prowadząc 11:9.

W ekipie z Kępna szalała bezwzględna egzekutorka Perek, która pierwszą połowę zakończyła z czterobramkowym dorobkiem, a po przerwie dorzuciła do tego jeszcze osiem goli. Jej koleżanki z zespołu nie były aż tak skuteczne, ale i tak dołożyły znaczącą cegiełkę do końcowego rezultatu. Karolina Frala, Alina Antoszewska i Grażyna Cichoń zdobyły po trzy gole, poza nimi punktowały jeszcze cztery inne zawodniczki. W Jutrzence tymczasem podobnym wyczynem jak Borysławska pochwalić się mogła jeszcze Marta Krysiak, ale cała reszta zespołu zdobyła raptem trzy gole.

W drugiej połowie Jutrzenka starała się zmienić system defensywy na 4-2, ale pilnowanie dwóch rozgrywających pozwalało kępniankom częściej dogrywać do skrzydłowych i kołowej. Zawodniczki Polonii, korzystając z okazji, systematycznie zwiększały prowadzenie, które tuż przed końcową syreną sięgnęło ośmiu oczek. Ostatni kwadrans przyjezdne wygrały 11:3.

- Przegraliśmy, bo po raz kolejny zabrakło nam konsekwencji w realizowaniu założeń taktycznych. W końcówce drugiej połowy wiele bramek straciliśmy po niekontrolowanych wyjściach z defensywy, czy dobitkach rzutów obronionych przez naszą bramkarkę - przyznał trener Stawicki. - Po dwóch porażkach z rzędu przed kolejnym meczem będziemy musieli popracować nie tylko nad większą konsekwencją w grze, ale także nad psychicznym odbudowaniem się zespołu.

AZS PWSZ Jutrzenka Płock - KKS Polonia Kępno 19:27 (9:11)

Jutrzenka: Pietrzak, Obrębalska - Neitsch 2, Klucznik, Laskowska, P., Zaremba 1, Jankowska, Krysiak 8, Borysławska 8, Charzyńska, Janiszewska, Kwasiborska.

Polonia: Słota, Przebierała - Frala 3, Antoszewska 3, Skowrońska, Cichoń 3, Wesołowska 1, Perek 13, Szymkowiak, Rabiega 2, Nowicka 1,  Szymczak 1.

Źródło artykułu: