Przed rozpoczęciem obecnego sezonu Laszlo Nagy, po 12 latach gry w FC Barcelona, zdecydował się na zmianę otoczenia. Sam zawodnik przyznaje, że marzył o pozostaniu w stolicy Katalonii. - Moim celem było kontynuowanie kariery w Barcelonie, lecz nie udało nam się znaleźć rozwiązania, które satysfakcjonowałoby obie strony. Potem otrzymałem oferty z MKB Veszprem oraz Picku Szeged, jak również od jednego z klubów niemieckich i francuskich - opowiada Węgier.
O tym, że zdecydował się zasilić szeregi zespołu z Veszprém zadecydowały głównie dwa czynniki. - Wizja tego zespołu, z nowym trenerem i nowymi zawodnikami wydała mi się bardzo atrakcyjna. Drugą przyczyną był fakt, że po 12 latach gry zagranicą wreszcie dostałem okazję przebywania bliżej mojej rodziny - dodaje.
MKB Veszprém w sezonie 2012/2013 radzi sobie doskonale. W Lidze Mistrzów jest obok Vive Targów Kielce jedyną niepokonaną drużyną, natomiast na krajowym podwórku przegrali tylko jedno spotkanie, z Pick Szeged. - Każdy z graczy przyczynił się do tych sukcesów swoimi dobrymi występami. Trenerom udało się wprowadzić do zespołu bardzo dobrego "ducha", dzięki czemu wszyscy są jeszcze bardziej zdeterminowani i zmotywowani. W szatni, na treningach i na meczach panuje przyjazna atmosfera i myślę, że to jest kluczowy element - wyjaśnia Nagy.
Spośród wszystkich ekip startujących w Champions League rozgrywający najbardziej obawia się swojego byłego klubu - FC Barcelony. Jeśli unikniemy starcia z nimi w 1/8 finału bądź w ćwierćfinale, możemy wiele osiągnąć. Zawsze powtarzam, że zagranie z nimi w finale byłoby dla mnie fantastycznym doświadczeniem. Veszprem jest silną i dobrze przygotowaną drużyną, więc Final Four może być naszym celem. Do awansu tam będziemy jednak potrzebowali trochę szczęścia. Jesteśmy na dobrej drodze, lecz wiemy, że przed nami jeszcze wiele wyzwań - kończy gwiazda reprezentacji Węgier.