22-latek tylko kilkukrotnie pojawiał się na boisku. - To było chyba założenie taktyczne. Wcześniej dostawałem wiele szans i chyba je wykorzystywałem. Wydaje mi się, że w niedzielę wyjdę w pierwszym składzie na mecz z Team Tvis Holstebro - mówi Kamil Syprzak, obrotowy z Płocka. Jego drużyna zagra decydujący mecz w Danii, a stawką będzie awans do ćwierćfinału Pucharu EHF. Lars Walther oszczędzał filary zespołu i w Puławach nie pojawili się: Nikola Eklemović, Michał Kubisztal, Adam Wiśniewski, a do tego Petar Nenadić jest kontuzjowany.
Przed niedzielnym starciem za granicą, pojawiają się spekulacje, że nawet wygrana nie pozwoli Wiśle awansować do kolejnej rundy. - Jedziemy tam wygrać. Nie chcemy powtórzyć błędu z pierwszej części rozgrywek. Po meczu będziemy się martwić, czy awans będzie - zapewnia młody gracz z Płocka.
Jak podkreśla Syprzak, nie było mowy o odpuszczaniu ostatniego meczu w lidze. - Na boisku pojawili się zawodnicy, którzy do tej pory nie grali zbyt długo. Mogę śmiało powiedzieć, że zwyciężyła wola grania i pokazania się trenerowi, iż w takich momentach, każdy jest ważnym ogniwem ekipy - mówi "Sypa".
Reprezentant kraju podczas pomeczowej rozmowy w Puławach miał zmieniony głos. - To taka mała chrypka. Nie jest spowodowana chorobą, a powstała wskutek głośnych podpowiedzi kolegom. Nawet jeśli nie jestem w składzie, staram się pomagać chłopakom. Mi to pomaga i mam nadzieję, że "nakręca" resztę zespołu - dodaje.
Powodzenia trzymam kciuki a przy ostatniej Twojej dyspozycji jakoś jestem spokojny.