W grodzie nad Ołobokiem spotkali się sąsiedzi z ligowej tabeli mający w swoim dorobku po 23 punkty. Wynik w 2. minucie otworzył Krzysztof Martyński. Jak się okazało było to pierwsze i ostatnie prowadzenie gospodarzy w sobotnim spotkaniu. Gracze Viretu szybko odskoczyli na kilka bramek i mieli - przy czasem biernej postawie rywali - pojedynek pod swoją kontrolą.
Ostrowianie zerwali się po przerwie, doskakując drużynę z Zawiercia na wynik 23:24 w 37. minucie, kiedy trafił Marcin Sobczak. Wtedy o czas poprosił , który wprowadził spokój wśród swoich zawodników. 3 minuty przed końcem goście mogli już być pewni wywiezienia kompletu punktów z Ostrowa Wielkopolskiego. Viret po 2 bramkach Emila Słodowego prowadził 37:30, a ostatecznie zwyciężył 37:33.
- Nie potrafiliśmy powstrzymać gości w defensywie. Zabrakło także powrotu do obrony po nieudanych akcjach w ataku pozycyjnym. Przegraliśmy z zespołem, którego pokonanie było absolutnie w naszym zasięgu. Popełniliśmy zbyt dużo błędów i strat, by myśleć o zwycięstwie. Mam nadzieję, że był to najsłabszy nasz mecz w rundzie rewanżowej. O punkty w kolejnych meczach będzie z taką gra bardzo trudno. Z naszym potencjałem musimy grać z pełną determinacją i zaangażowaniem, by rozstrzygać spotkania na swoją korzyść. Musimy o tym meczu zapomnieć i poszukać motywacji i formy, by dołożyć do naszego dorobku kolejne punkty - podsumował , trener ostrowskiego zespołu.
KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. - Viret Zawiercie 33:37 (16:19)
Ostrovia: Tarko, Adamczyk - Martyński 8, Tomczak 7, Dutkiewicz 4, Stupiński 4, Szefner 3, Wasilek 2, Sobczak 2, Jaszka 1, Piosik 1, Kierzek 1, Bielec, Śliwiński.
Viret: Cieślak. Kot - Kapral 9, Biernacki 7, Szymański 5, Kąpa 4, Słodowy 3, Stajno 2, Biskup 2, Kijowski 2, Rupp 2, Więckowski 1, Pakulski, Zagała.