Po zwycięskiej porażce, jak można nazwać wynik z Pogonią Baltica Szczecin w obozie jeleniogórzanek zapanowała wielka euforia. - My rozpoczęłyśmy bardzo, bardzo źle. Przyjechaliśmy chyba trochę za wcześnie na halę. Na początku nic nam bowiem nie wychodziło. Dopiero w drugiej połowie ruszyło. Dobrze funkcjonowało dogranie do koła. Szybkie skrzydła niestety w tym meczu zawiodły. Cieszę się, że ten mecz tak się potoczył, że mogłam wpuścić na parkiet większą liczbę zawodniczek - stwierdziła zadowolona z osiągniętego wyniku opiekunka KPR-u Małgorzata Jędrzejczak.
Do przerwy, ani na początku drugiej części sobotnich zawodów niewiele wskazywało na to, że to jednak goście będą się cieszyć z 5. lokaty. Jędrzejczak przyznała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, że uczulała swoje podopieczne na zawodniczki ze Szczecina. - Powiedziałam moim dziewczynom, że pierwsza połowa była w Jeleniej Górze, a tu będzie druga. Zaczynamy od 0:0. Straciłyśmy w pewnym momencie tą swoją przewagę, ale dobrze się to dla nas potoczyło, bo doprowadziłyśmy do remisu, a w pewnym momencie prowadziłyśmy nawet jedną bramką. Potem wiadomo, że trudno się gra, bo nie wiadomo czy dalej atakować czy trochę zwolnić. Stąd takie proste błędy, po których traciłyśmy bramki.
Niesamowite emocje udzieliły się wszystkim w ostatnich kilku minutach spotkania. Przyznała to także trenerka drużyny z Dolnego Śląska. - W końcówce było bardzo gorąco. Sędziowie pozwolili grać agresywniej. Nie dziwię się, bo tak się powinno grać. Wiele było sytuacji takich niejasnych, ale skończyło się jak się skończyło.
Najważniejsze pytanie brzmi jednak co teraz. 5. miejsce będzie najpewniej oznaczać grę w europejskich pucharach. Nie od dziś wiadomo, że KPR do potentatów ligi pod względem finansowym jednak nie należy. Co więcej już teraz słyszy się głosy, że zespół opuszczą czołowe zawodniczki. Pierwszą z nich jest Emilia Galińska, która po sezonie wzmocni Vistal Łączpol Gdynia. Słyszy się również głosy, że do AZS Politechniki Koszalińskiej może przenieść się liderka siódemki z Jeleniej Góry Joanna Załoga. A to wcale nie musi być koniec. - Na pewno będą duże zmiany w moim zespole. Raczej nie obawiałabym się o chęć grania w pucharach, ale o finanse. Wiadomo, że gra w pucharach ciągnie za sobą jednak spore straty, a my nie mamy takiego budżetu. Przynajmniej na chwilę obecną - powiedziała na koniec Jędrzejczak.
Z Zawodniczek,które odeszły z Klubu/ów w ciągu kilku sezonów
możnaby zbudować Drużynę na medal.
Brak stabilnego,bogatego Sponsora powoduje jednak,że je Czytaj całość
Mączki na szczęście jeszcze rok tam pograją.