Mistrzowie Polski o awans do Finału Ligi Mistrzów zagrają z FC Barceloną. - Trudno w tym momencie powiedzieć, na co nas tak naprawdę stać. Na pewno, aby wejść do finału, będziemy musieli rozegrać perfekcyjne zawody. Tego nie da się ukryć. Każdy element będzie musiał funkcjonować w stu procentach, bo takie zespoły, jak Barcelona, błędów nie wybaczają - nie kryje rozgrywający kieleckiej drużyny.
Podopieczni Bogdana Wenty do starcia z Dumą Katalonii przystąpią w najmocniejszym zestawieniu. - Nie ma w zespole żadnych urazów, wszyscy są na pokładzie - cieszy się Tkaczyk. Doświadczony zawodnik nie ma wątpliwości, że o końcowym sukcesie decydować będą detale. - Czeka nas wyrównany mecz, w którym na pewno nie stoimy na straconej pozycji. Naszymi rywalami w tym turnieju będą zespoły stanowiące czołówkę światowego handballu, my jednak tanio skóry nie sprzedamy. Cieszymy się, że udało nam się znaleźć w takim gronie - dodaje nasz rozmówca.
Postawa kielczan jest małą niewiadomą, z zespołem klasy Barcelony Vive w meczu o stawkę nie mierzyło się bowiem od kilkunastu miesięcy. W tym sezonie podczas losowań mistrzom Polski dopisywało spore szczęście i w poszukiwaniu starć ekipy Wenty z drużynami z absolutnego europejskiego topu sięgać trzeba aż do fazy grupowej poprzedniego sezonu, gdy mierzyli się oni z Atletico Madryt, MKB Veszprem czy Fuchse Berlin.
Z takim stawianiem sprawy Tkaczyk nie do końca chce się zgodzić. - Moim zdaniem chociażby Metalurg Skopje to już jest ta półka, której trzeba się obawiać. Macedończycy byli rywalem naprawdę wysokiej klasy - podkreśla były reprezentant Polski. Już za kilkadziesiąt godzin wszelkie dywagacje stracą jednak jakiekolwiek znaczenie. Liczyć będą się tylko sportowa klasa, zaangażowanie, krew, pot i łzy, a wszystko zweryfikuje boisko.