Biało-czerwoni świetnie rozpoczęli spotkanie, po kwadransie wygrywając już kilkoma bramkami, a przed przerwą powiększając prowadzenie do sześciu trafień (13:7). Po zmianie stron coś jednak zacięło się w nieźle funkcjonującej polskiej maszynie i rywale w końcówce zdołali się zbliżyć nawet na dystans dwóch bramek. W ocenie Bartłomieja Jaszki nie były to wymagające zawody dla polskiej drużyny.
- Prowadziliśmy siedmioma bramkami, więc wydaje mi się, że były to spokojne zawody. W drugiej połowie po prostu mieliśmy przestoje, oni nas dochodzili wtedy, po czym my znowu odskakiwaliśmy. Nie wydaje mi się więc, żeby Ukraińcy byli jąkąś wyjątkową przeszkodą - stwierdził środkowy rozgrywjacy reprezentacji Polski.
W niedzielę grający zagranicą Jaszka obchodził 30. urodziny, co uczcili zgromadzeni w Zielonej Górze kibice, odśpiewując solenizantowi "sto lat". - Cieszę sie bardzo, że akurat tego dnia obchodziłem urodziny i akurat udało się nam wygrać. Bardzo dziękuję kibicom za ogromne "sto lat" i za wszystkie życzenia. Niezmiernie się z tego cieszę - mówił po meczu.
Mający za sobą bardzo długi i męczący sezon Jaszka, najbliższe tygodni spędzi na długo wyczekiwanym i upragnionym wypoczynku. - Jadę na wakacje do domu, do rodziny. Nareszcie - zakończył.