Powinienem odejść trzy miesiące temu - rozmowa z Ryszardem Skutnikiem, byłym trenerem SPR Stali Mielec

Ryszard Skutnik w poniedziałek rozstał się z SPR Stalą Mielec po ponad pięciu latach współpracy. W wywiadzie dla naszego portalu zdradza powody swojej zaskakującej decyzji.

Maciej Wojs: Dlaczego zdecydował się pan zrezygnować z posady trenera Stali?

Ryszard Skutnik: Uznałem, że już wystarczy. Byłem w Mielcu przez pięć lat, coś w tym czasie udało mi się tam zrobić. Awansowaliśmy do Superligi, jako beniaminek zajęliśmy 4. miejsce, potem 3. miejsce, w ostatnim sezonie 5. miejsce. Pięć lat to jednak chyba trochę za dużo jak na obecne czasy... Także zdecydowałem się odejść i myślę, że dobrze zrobiłem.

[b]Zawodnicy, z którymi miał pan przecież świetny kontakt, nie próbowali pana odwieść od tej decyzji?

[/b]- Nie, nie było na to kompletnie czasu. To była momentalnie podjęta decyzja, bez większego zastanawiania się. W takich momentach nie ma po prostu na to czasu, trzeba podjąć męską decyzję i wszystko jest już jasne.

Myślałem jednak, że była to przemyślana decyzja, a pan wskazuje, że działał pod wpływem impulsu. 

- Tak. Po ostatnim meczu doszedłem do wniosku, że chyba to już nie jest to. Zrobiłem błąd, powinienem odejść trzy miesiące wcześniej, czyli w przerwie między rozgrywkami. Minęło przecież pięć lat, trzeba było pomyśleć, że powinienem coś zmienić. Ja jednak niczego nigdy nie żałuję. Myślę, że wszystko jeszcze się poukłada, zarówno dla mnie, jak i dla Stali. Wkrótce, powinno być okej.

Sprawy finansowe klubu miały wpływ na pana decyzję czy były to względy wyłącznie sportowe?

- W sumie wszystko razem. I nasze ostatnie wyniki, które były jakie były, i sytuacja organizacyjna w klubie. Trudno jest stawać przed tymi chłopakami, patrzeć im w oczy i wymagać, kiedy jest jak jest. Myślę jednak, że nowy trener poukłada sobie tam wszystko, w klubie też pozałatwiane zostaną wszelkie kwestie i już niedługo zobaczymy stary, dobry Mielec.

Ryszard Skutnik pracował w Mielcu ponad pięć lat
Ryszard Skutnik pracował w Mielcu ponad pięć lat

Żałuje pan, że odchodzi w momencie, kiedy zespołowi idzie gorzej, a nie kiedy osiągał pan sukcesy?

- W sporcie są różne czasy i nie można tak oceniać. Raz idzie, a raz nie, trudno to wyczuć. Przed sezonem wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Spotkania sparingowe w okrojonym składzie z dobrymi zespołami jak Presov szły nam dobrze. Potem coś się zacięło, szczególnie jeśli chodzi o skuteczność rzutową. To nas zjadło w ostatnich meczach. Przecież z Górnikiem nie rzuciliśmy bodaj czterech czy pięciu karnych, a do tego kilka sam na sam... W takich meczach to ma spore znaczenie, bo jeśli nie wykorzystujesz swoich szans, to dajesz je przeciwnikowi i wynik idzie w drugą stronę.

Stal pod wodzą nowego trenera stać na sukces?

- Myślę, że tak. Chłopaki są waleczni, więc jeśli dadzą z siebie dużo, to może karta się odwróci. Jest jeszcze dużo meczów, dużo szans. Bardzo ważne starcie czeka ich teraz w Piotrkowie i muszą przełamać tę złą passę. Liga jednak bardzo się wyrównała, każdy walczy, każdy ściągnął do swojego składu konkretnych graczy. Dlatego nie ma miejsca na pomyłki, a my ostatnio popełniliśmy ich za wiele. Z Zabrzem, to więcej było naszej zasługi w ich zwycięstwo, niż samych zawodników Górnika.

Będzie pan przyjeżdżał do Mielca na mecze Czeczeńców?

- Na pewno wpadnę na jakiś mecz. Może nie na każdy, ale na pewno przyjadę. Byłem i nadal jestem związany z tymi chłopakami, może nie ze wszystkimi tak długo. Z większością jednak coś osiągnęliśmy i daliśmy kibicom w Mielcu fajne widowisko szczypiorniaka. Moje serce bije dla nich mocno i będę im kibicował.

Źródło artykułu: