Kamila Szczecina była najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu i rzuciła siedem bramek. Na nic to się nie zdało, bo jej drużyna przegrała 22:36 ze Startem Elbląg. Sądeczanki tak słabo jeszcze w PGNiG Superlidze jeszcze nie zagrały.
- Przepraszam kibiców za tak żenujące widowisko. Zabrakło nam dobrej gry w obronie, która była naszą mocną stroną. Szwankowała też skuteczność i byłyśmy spięte na parkiecie - tłumaczyła mocno zawiedziona kapitan Olimpii.
Podopieczne Lucyny Zygmunt tylko na początku pierwszej połowy były w stanie nawiązać walkę z faworyzowanymi rywalkami. Od stanu 6:7 rozpoczęła się gehenna piłkarek z Nowego Sącza, które do szatni schodziły z balastem ośmiu bramek. W drugiej części obraz gry nie zmienił się, co dało bardzo druzgocący, końcowy efekt.
- Mecz trwa 60 minut, a nie 10, czy 15. Wynik mówi sam za siebie, Start był po prostu lepszą drużyną. Mam nadzieję, że się podniesiemy. Gramy dopiero w następny czwartek, więc będzie trochę czasu by potrenować i zgrać się z nową koleżanką. Nie można spuszczać głów, bo już nie raz pokazywałyśmy, że potrafiły pokonać lepsze zespoły. Mamy 4 punkty - to mało i dużo - dodała Szczecina.
W 5. kolejce PGNiG Superligi na polskich parkietach debiutowała Katarina Dubajova. Słowaczka rzuciła 4 bramki, choć dorobek mógł być jeszcze lepszy.
- Na pewno jest to wzmocnienie, ale ciężko wejść w zespół w 2,3 dni. Potrzeba nam czasu i dogadania się co do obrony i jestem pewna, że będzie lepiej - skwitowała kapitan Olimpii-Beskidu Nowy Sącz.
Nawet urode mozna zmienic,
Ale klase to albo sie ma, albo nie ma.
Ciesze sie, ze kapitan Olimpii klase ma