Początek rundy jesiennej dla sympatyków piątej drużyny ostatnich mistrzostw Polski był wyjątkowo ciężki. Podopieczni Ryszarda Skutnika nowy sezon rozpoczęli wprawdzie od zwycięstwa nad KPR-em Legionowo, z czterech kolejnych meczów nie zdołali już jednak wygrać ani jednego. Wreszcie do dymisji postanowił podać się dotychczasowy szkoleniowiec, którego na stanowisku zastąpił Paweł Noch. Czeczeńcy występy pod jego wodzą zaczęli od zwycięstwa, na dobre do odrabiania strat w tabeli ruszą jednak dopiero za miesiąc, po przerwie na mecze drużyn narodowych.
- Taki jest plan. Teraz mamy spotkanie z Vive, prawie cztery tygodnie spokoju, później czeka nas zaś trudny mecz w w Lubinie. Start rozgrywek na pewno nie był taki, na jaki liczono. Szkoda przede wszystkim punktów straconych z Gwardią i Chrobrym. Głogowianie wydają się wprawdzie wyrastać na czarnego konia rozgrywek, ale Stal przyzwyczaiła już swoich kibiców, że u siebie przegrywa bardzo rzadko. Musimy zacząć systematyczny zwyciężać - deklaruje Noch w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
W ostatnich tygodniach dużo mówiło się o tym, jakoby istotny wpływ na boiskową postawę mielczan miałyby wywierać organizacyjne kłopoty klubu. Noch do Stali trafił jako człowiek z zewnątrz i podobnego problemu nie dostrzegał. - Generalnie trudno jest mi na to pytanie odpowiedzieć, ale wydaje mi się, że większego wpływu to nie miało. Sprawy organizacyjne mają się ku końcowi. W tej drużynie tkwi ogromny potencjał, a moim zadaniem jest to, aby grała ona na miarę swoich możliwości, które są naprawdę duże - podkreśla były trener Nielby Wągrowiec.
Przychodząc do Mielca młody szkoleniowiec konkretnego celu od zarządu klubu nie dostał. - Oczywiście, mamy takie założenia, że chcemy zająć jak najwyższe miejsce, to jest jasne. Konkretnego celu nie było. Wszyscy zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że Stal od trzech sezonów zajmuje w lidze miejsca od piątego w górę i teraz z pewnością będziemy chcieli to podtrzymać - kończy Noch.