Cudów nie potrzeba, wystarczy grać - rozmowa z Tomaszem Pomiankiewiczem, rozgrywającym KPR-u Legionowo

KPR Legionowo w ładnym stylu awansował do PGNiG Superligi. Wkład w to miał Tomasz Pomiankiewicz. W pierwszym ekstraklasowym sezonie ani on ani koledzy nie mogą być zadowoleni z prezentowanego poziomu.

Alicja Chrabańska: Sześć meczów i pięć bolesnych porażek. Macie takie poczucie, że te dwa punkty to wszystko na co was stać?

Tomasz Pomiankiewicz:
Dwa punkty to oczywiście dużo mniej niż oczekiwaliśmy. Sami mamy do siebie żal, że przegraliśmy na własnym parkiecie z Gwardią Opole i że nie wywieźliśmy punktów z trudnego terenu w Głogowie. Liczyliśmy, że wszystko potoczy się inaczej, ale póki co boisko boleśnie weryfikuje nasze oczekiwania.

Bardziej martwi dorobek punktowy czy styl gry?


- Czasami w słabym stylu można wygrać mecz, ale nie w PGNiG Superlidze i nie my. Jako beniaminek musimy zagrać na 100 proc. swoich możliwości, aby móc nawiązać wyrównaną walkę i powalczyć o punkty. To już nie jest I liga i trzeba dać z siebie więcej, nie można liczyć na szczęście czy słabszą dyspozycję rywala.

W ostatnio rozegranym meczu z Górnikiem zaprezentowaliście się bardzo blado. Siła zabrzan czy wasza słabość?


- Górnik Zabrze jest zespołem zbudowanym z byłych reprezentantów Polski i nie tylko. Są bardzo mocni w ataku i obronie. Taki zespół jak ten obnażył nasze słabości i je doskonale wykorzystał. Nasza postawa była słaba i nie byliśmy wstanie nawiązać z nimi równorzędnej walki. Mimo wszystko uważam, że nie położyliśmy się przed nimi i walczyliśmy na tyle na ile w danym dniu mogliśmy.

Indywidualnie zagrałeś niezłe zawody. Możesz być z siebie zadowolony?


- Był to pierwszy mecz w sezonie, gdzie spędziłem tak dużo czasu na parkiecie. Oczywiście nie ustrzegłem się paru dziecinnych błędów oraz nieprzemyślanych rzutów, które przeciwnik bezlitośnie wykorzystał i zamienił na bramki. Cieszy mnie natomiast, że mimo tych błędów nie grałem dalej z opuszczoną głową, tylko naprawiłem te błędy, zdobywając kilka bramek oraz zapisując na swoim koncie kilka dobrych interwencji w obronie.

Tomasz Pomiankiewicz w Zabrzu zaprezentował się z bardzo dobrej strony
Tomasz Pomiankiewicz w Zabrzu zaprezentował się z bardzo dobrej strony

Nie obawiacie się, że powtórzycie los beniaminków z poprzednich lat; Juranda czy ekipy z Przemyśla?

- Nawet taka myśl do nas nie dociera! Wiemy i wierzymy w to, że tworzymy dobry zespół, który zapewni nam utrzymanie.

Co trzeba zmienić, żeby nie powielić losu wspomnianych zespołów?


- Musimy w końcu uwierzyć w siebie, w to że potrafimy dobrze grać i wygrywać, bo chyba póki co z tym mamy największy problem. Wiara czyni cuda, ale póki co cudów nam nie trzeba, tylko dobrej gry.

Po sześciu kolejkach ekipa z Legionowa nie ma powodów do radości
Po sześciu kolejkach ekipa z Legionowa nie ma powodów do radości

Wypadło wam ze składu kilku zawodników. Czy to ma znaczący wpływ na wyniki, jakie uzyskujecie?

- Oczywiście gdybyśmy nie mieli kontuzji było by nam łatwiej grać i rotować zawodnikami na danych pozycjach. Więcej możliwości miałby trener mając do dyspozycji wszystkich zawodników. W tej sytuacji pole manewru jest ograniczone, a to nie ułatwia nam utrzymania dobrego poziomu gry przez 60 minut.

Najbliższy mecz zagracie u siebie z Piotrkowianinem, który również nie błyszczy w lidze. Jak ocenisz wasze szanse w obliczu ostatnich porażek?


- Niewiele jest tu do powiedzenia, musimy wyjść na parkiet i zagrać na 120 proc., aby udowodnić sobie, a przede wszystkim kibicom, że PGNiG Superliga nam się należy. Inna możliwość ,jak zdobycie dwóch punktów na własnym parkiecie, nie wchodzi w grę.

Źródło artykułu: