Podopieczni Manolo Cadenasa po pokonaniu francuskiej Dunkierki oraz dobrych występach w starciach z THW Kiel i Vive Targami Kielce jechali do Danii z nadzieją na udany występ oraz komplet punktów. Zespół z Płocka spisał się jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań, ulegając rywalom niejako na własne życzenie.
- Popełniliśmy za dużo błędów. Bramkarz Hvidt dzięki naszym nieudanym rzutom także miał dobrą skuteczność. To wszystko zadecydowało o naszej porażce - wyjaśnia Wiśniewski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Wiślacy kompletnie zawalili początek meczu, już po dziesięciu minutach przegrywając 7:3. Rywali udało im się doścignąć tuż po przerwie, do sukcesu trochę jednak zabrakło. - Ciągle dochodziliśmy ich na remis, albo przegrywaliśmy jedną. Nie mogliśmy przełamać tego Koldingu. Gdyby udało nam się objąć chociażby jednobramkowe prowadzenie, to gra wyglądałaby zupełnie inaczej - mówi reprezentant Polski.
- Wiadomo, że Vive, THW czy Kolding to dobre zespoły o uznanej marce, ale jesteśmy zdenerwowani, bo ciągle przegrywamy te mecze minimalnie. Każdy chce zwyciężać i my mieliśmy ku temu okazję, została ona jednak przez nas zmarnowana - podkreśla nasz rozmówca.
Znaczący wpływ na jesienne niepowodzenia Nafciarzy ma wąska kadra meczowa. - To był już któryś mecz z kolei grany w rytmie środa - sobota. Mamy problemy z kontuzjami, do zmian nie ma nas zbyt wielu - podkreśla Wiśniewski. - Możliwe, że w związku z tym brakuje nam trochę koncentracji. Nie jest o nią łatwo, kiedy gra się tak ciężkie mecze z tak krótką ławką rezerwowych - kończy.
tej "błysku w oku"/"iskry w rękach",dynamiki w akcji,
która była w meczach z THW czy Vive,jak zauważył poniżej
"janoskik".