Malborczanie niespodziewanie ograli na wyjeździe faworyzowane Wybrzeże Gdańsk, torując sobie tym samym drogę do regionalnego etapu rozgrywek Pucharu Polski. Trener Pomezanii Igor Stankiewicz liczy, że dzięki temu jego zawodnicy uwierzą bardziej w swoje możliwości. - Fajnie, że wygraliśmy. Liczę, że niektórzy z moich zawodników uwierzyli dzięki temu w posiadane umiejętności - stwierdza. - Oby jednak nie za bardzo, bo trzeba też znać swoje miejsce w szeregu - dodaje szybko.
Pomimo zwycięstwa nad liderem rozgrywek, Stankiewicz zachowuje spokój i zwraca uwagę na fakt, że mecze w rozgrywkach pucharowych nie mają aż takiej wagi, a rywal do starcia przystąpił ponadto osłabiony. - Mecz pucharowy różni się tym od ligowego, że nie gra się tutaj o punkty. Gra się co prawda o zwycięstwo, jednak stawka jest trochę inna. Pamiętajmy też o tym, że w Wybrzeżu nie grał Rogulski, nie grał też Nidzgorski, tak że grali w jakimś stopniu osłabieni. Mecz się potoczył jak się potoczył. Zachowaliśmy troszeczkę więcej zimnej krwi w końcówce i to pozwoliło nam odnieść zwycięstwo - podsumował.
Wybrzeże szansę zrehabilitowania się za pucharową porażkę będzie miała już za niespełna półtora tygodnia, gdy zmierzy się z Pomezanią w rozgrywkach ligowych. Trener Stankiewicz zapowiada, że jego drużyna nie pojedzie do Gdańska jak na ścięcie. - Za dwa tygodnie gramy mecz w lidze i na pewno Wybrzeże będzie chciało nam udowodnić, że jest głównym kandydatem do awansu do Superligi. Nie wpadam w huraoptymizm, podchodzę z dużym szacunkiem do zespołu z Gdańska, jak i do każdego innego, niemniej jednak nie położymy się na parkiecie i nie będziemy czekali aż walec się po nas przejedzie - zapowiada. Wcześniej jednak Polski Cukier-Pomezanię czeka starcie z Vetrex Sokołem Kościerzyna. Ten mecz zaplanowany został na sobotę 9 listopada.