Wojciech Prymlewicz ze względu na złamany obojczyk stracił pierwsze kolejki sezonu. Absolwent SMS-u wszedł w sobotę w drugiej połowie i pokazał się z bardzo dobrej strony, pokonując świetnie spisującego się Patryka Plaszczaka. - Trenowałem z nim przez trzy lata w SMS-ie, więc udało mi się go trochę poznać. Na pewno to w pewnym stopniu pomogło, jednak od tamtego czasu trochę już minęło. Teraz na treningach mam styczność z innego rodzaju bramkarzami - powiedział urodzony w 1994 roku skrzydłowy Wybrzeża Gdańsk.
Ogromnym atutem Prymlewicza jest fakt, iż jest on leworęczny. W gdańskim zespole brakuje zawodników, którzy dobrze operowaliby tą ręką - w tym momencie poza nim jest zdrowy jedynie Andrzej Rakowski. Rola Wojciecha Prymlewicza jest więc bardzo ważna w kontekście kolejnych spotkań. - Zdecydowanie taki występ, jak w sobotę może dodać mi pewności siebie. Każdemu nowemu zawodnikowi potrzebny jest taki mecz - powiedział.
Przez większość spotkania Wybrzeże przegrywało z Meblami Wójcik nawet różnicą czterech bramek. Z czego wynikała dobra gra elblążan do 40 minuty? - Zagrali oni twardo w obroni. Wyszli wysoko, a my nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Nasza obrona też w pierwszej połowie pozostawiała wiele do życzenia. W drugiej części spotkania pokazaliśmy charakter, zagraliśmy twardo w defensywie i udało się wywieźć dwa punkty - podsumował Wojciech Prymlewicz.