Jedno z najlepszych spotkań w obecnym sezonie rozgrywkowym rozegrali szczypiorniści Gaz-System Pogoni Szczecin, za to jedno z najsłabszych, jak nie nawet najgorszy występ zaliczyli puławianie, których przed spotkaniem nikt na tak wysoką porażkę nie skazywał. Parkiet jednak jak zwykle wszystko zweryfikował.
Gazownicy tym razem wystąpili w praktycznie pełnym składzie. Na parkiecie od samego początku meczu zameldował się Mateusz Zaremba. W ekipie gości zabrakło jedynie Michała Szyby. Sygnał do ataku jako pierwszy dał Wojciech Zydroń, który już po pierwszych 8 minutach miał na koncie trzy trafienia. Po drugiej stronie prym wiódł Jan Sobol i to nie tylko dzięki trafieniom z linii 7 metrów. Właśnie dzięki Czechowi Azoty po pierwszym kwadransie wyszły na prowadzenie 7:9. To jednak była przysłowiowa woda na młyn dla gospodarzy, którzy właściwie od tego momentu pozwalali gościom na coraz mniej.
Najlepiej mogą o tym świadczyć bramki Pogoni, które ta zdobywała raz dłuższymi, raz krótszymi seriami. Co ciekawe zaskoczenie widoczne było praktycznie z każdej pozycji. W 22. minucie tablica świetlna wskazywała już wynik 14:12 i w tym momencie o czas dla swojej drużyny poprosił Bogdan Kowalczyk. Na nic to się jednak zdało. Miejscowi poczuli wiatr w żagle i nawet wykluczenia w końcowych pięciu minutach dla Jacka Wardzińskiego i Łukasza Gieraka niewiele pomogły puławianom.
Po zmianie stron ekipa z Grodu Gryfa kontynuowała marsz po bezcenne dwa oczka. Niesamowicie w drugiej połowie prezentował się popularny w Szczecinie "Centy". Dość łatwo odczytywał zamiary rozgrywających Azotów. Dołożył do tego bardzo dobrą skuteczność. Grę przyjezdnych z kolei najlepiej skwitował ich szkoleniowiec. - Dla mnie to wszystko jest bardzo niezrozumiałe. Na pytanie, dlaczego tak się stało, będę mógł po części odpowiedzieć dopiero, jak obejrzę ten mecz jeszcze raz na wideo. My tego dnia po prostu nie graliśmy w piłkę ręczną, ani w ataku, ani w obronie. Nigdy tak źle, jak przeciw Pogoni w tym sezonie jeszcze nie graliśmy.
Po kwadransie gry szczecinianie osiągnęli już 6-bramkową przewagę. Parkiet musiał w tym czasie opuścić "Zyga", ale bardzo dobrze zastąpił go Paweł Biały. W dość krótkim czasie dołożył trzy pięknej urody trafienia i właściwie mecz ten już w tym momencie był rozstrzygnięty (31:20). Na uwagę zasługuje również to, że ze znakomitej strony pokazali się ci, którzy przez wielu uważani są jedynie za zmienników. W bramce klasą samą w sobie był chociażby Paweł Matkowski. Dobrą zmianę dał również Wojciech Jedziniak. Trener Rafał Biały nie zaryzykował jedynie występu swojego obrotowego Patryka Walczaka, który miał najdłuższą przerwę w grze.
Wysoką wygraną, ale przede wszystkim bardzo dobrą grą miejscowi pokazali, że są liczącą się w tym sezonie drużyną. Niedzielne zawody wygrali zasłużenie i tym samym powrócili na zajmowane wcześniej trzecie miejsce w ligowej stawce najlepszych drużyn w Polsce.
Gaz-System Pogoń Szczecin - KS Azoty Puławy 37:27 (19:15)
Gaz-System Pogoń: Matkowski, Stojković - Bruna 3, Biały 3, Wardziński 9/1, Shylovich 5, Gierak 1, Krupa 1, Jedziniak 1, Smuniewski, Marković 4, Konitz 6, Zaremba, Zydroń 4/2.
Karne: 3/3
Kary: 8 min.
KS Azoty: Stęczniewski, Grzybowski - Ćwikliński 1, Tylutki 1, Jankowski 1, Łyżwa 1, Kus 1, Skrabania 1/1, Tarabochia 3, Babicz 4, Przybylski 3, Masłowski 1, Barzenkou 1, Krajewski 3, Sobol 6/3.
Karne: 4/5
Kary: 10 min.
Kary: Gaz-System Pogoń - 8 min. (Bruna, Gierak - po 2 minuty, Wardziński - 4 minuty); KS Azoty - 10 min. (Tylutki, Jankowski, Łyżwa, Kus, Sobol - po 2 minuty)
Widzów: 730
Sędziowie: Bąk, Ciesielki (obaj z Zielonej Góry).