Masakra po kalisku - relacja z meczu MKS Kalisz - Olimpia Piekary Śląskie

Kanonada w Kaliszu. Podopieczni Bruno Budrewicza rozegrali zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie i rozgromili sąsiada z ligowej tabeli. Bez szans w starciu z kaliszanami była Olimpia Piekary Śląskie.

Miłosz Marek
Miłosz Marek

- Nie byliśmy dla rywala nawet tłem - przyznał szczerze po spotkaniu Mariusz Kempys. Lider Olimpii Piekary Śląskie miał prawo być załamany, bowiem jego ekipa doznała druzgocącej porażki w najstarszym mieście w Polsce.

Gospodarze przystępowali do pojedynku z sąsiadem w tabeli poważnie osłabieni. W ostatnich tygodniach ze składu MKS wypadli Łukasz Sieg oraz najlepszy strzelec drużyny - Jakub Tomczak. Wydawało się, że o jakikolwiek dobry wynik podopiecznym Bruno Budrewicza będzie niezwykle ciężko, jednak już pierwsze minuty starcia pokazały, kto jest lepiej dysponowany tego dnia.

Kaliszanie rozpoczęli niezwykle agresywnie w obronie i pozwolili rzucić sobie pierwszą bramkę dopiero w ósmej minucie gry. W tym czasie zdążyli wpisać się na listę strzelców pięciokrotnie. Sławomir Szenkel o pierwszy czas prosił już w 12. minucie, a o kolejny w 20. W tym czasie gospodarze niezwykle konsekwentnie i skutecznie rozgrywali swoje kolejne ataki, w których prym wiódł Tomasz Fugiel. - Pierwszy raz udało mi się wyjść w pierwszym składzie i robiłem co mogłem, mimo grypy jelitowej - przyznał po spotkaniu rozgrywający.

Na pochwały zasługiwał Tymon Trojański, który zamurował kaliską bramkę. Do przerwy gracze Olimpii pokonali golkipera zaledwie dziewięć razy. Niezwykle skuteczny MKS rzucił aż 20 bramek, przez co druga odsłona pozbawiona była większych emocji.

Kibice obecni w Kalisz Arenie zastanawiali się, ile minut po przerwie gospodarze będą w stanie grać tak agresywnie i skutecznie. Okazało się, że Wielkopolanie zagrali z ogromną konsekwencja do ostatniej akcji meczu. Trener Budrewicz miał wiele uwag do swojego zespołu nawet przy 15-bramkowym prowadzeniu. Do pełni szczęścia gospodarzy zabrakło tylko czterdziestej bramki, która byłaby prawdziwą kropką nad "i".

Aż szesnaście trafień różnicy między zespołami, które sąsiadują ze sobą w tabeli to prawdziwa deklasacja. - Nie było ani jednego elementu, który wykonaliśmy poprawnie. Nie ma mowy o żadnym pozytywie - dodał Kempys, którego kaliska defensywa wyłączyła z gry do tego stopnia, że zdołał wpisać się na listę strzelców tylko dwa razy. Najskuteczniejszym graczem wieczoru okazał się Artur Bożek, który zdobył osiem bramek.

MKS Kalisz - Olimpia Piekary Śląskie 39:23 (20:9)

MKS: Trojański - Bożek 8, Fugiel 7/3, Kuśmierczyk 6, Nowakowski 5, Krzywda 4/1, Celek 3/1, Gomółka 3, Klara 2, Salamon 1, Kobusiński, Adamski.
Karne: 5/5.
Kary: 10 minut.

Olimpia: Kicki, Kowalczyk, Zemelka - Cieniek 7/1, Włoka 5/1, Parzonka 4, Kempys 2/1, Rosół 2, Kurzawa 1, Chojniak 1, Danysz 1, Tatz, Smolin, Kurełek, Ogórek, Wicki.
Karne: 3/6.
Kary: 4 minuty.

Sędziowie: Puszkarski, Sołodko (Legionowo).
Widzów: 450.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×