Kwidzynianie w środowy wieczór stanęli przed ogromną szansą zdobycia kompletu punktów w rywalizacji z poważnie osłabionym wicemistrzem kraju, Orlen Wisłą Płock. Po znakomitej pierwszej połowie MMTS wygrywał 15:9 i pewnie zmierzał po wygraną nad bardziej utytułowanym rywalem. W drugiej części meczu goście zdołali jednak wrócić do gry i ostatecznie mecz zakończył się remisem 21:21.
- Do momentu, kiedy graliśmy bez stresu, na luzie, bo z Płockiem nie wstyd przegrać, to wynik był taki, a nie inny. W drugiej połowie, kiedy trzeba było już dowieźć to prowadzenie do końca, wziąć odpowiedzialność i stawić czoła presji, to skończyło się tym że w ciągu ośmiu minut nie wykorzystaliśmy pięciu setek. Świetnie bronił Sego, ale jakbyśmy z tego choć połowę rzucili, to mogło być inaczej - komentował po końcowym gwizdku trener MMTS-u, Krzysztof Kotwicki.
Szkoleniowiec kwidzynian jest zdania, że jego zawodnicy nie wytrzymali towarzyszącej meczowi presji i możliwość ogrania wicemistrza kraju po prostu ich przerosła. - Genda ma 19 lat, Klinger 22. Skrzydłowi nie są starsi, mamy chyba najmłodszy zespół w lidze. Oni kiedy grają bez stresu, gdzie nie ma żadnej odpowiedzialności za wynik, to prezentują się całkiem inaczej, dokładnie tak jak sobie zakładamy - dodał. - Jak przychodzi, że trzeba podjąć decyzję w ważnym momencie, to gdzieś tej chłodnej głowy brakuje. Wypracowaliśmy sobie świetne okazje do zdobycia bramek, ale uparcie obijaliśmy bramkarza.
Remis w starciu z Nafciarzami pozwoliło młodej kwidzyńskiej drużynie utrzymać 7. miejsce w tabeli. Podopiecznych Kotwickiego w najbliższych dniach czekają jednak kolejne bardzo trudne mecze z Gaz-System Pogonią Szczecin (niedziela) oraz PGE Stalą Mielec (14 grudnia, sobota). MMTS zdoła poprawić swą pozycję przed końcem 2013 roku?