Podopieczne Kima Rasmussena już dawno zrealizowały stawiany przed nimi plan minimum, który zakładał przede wszystkim wyjście z grupy. Awans do ćwierćfinału po iście "szalonym" pojedynku z faworyzowaną Rumunią spowodował, że Polki, niezależnie od wyniku meczu z Francją, i tak wrócą do kraju z przysłowiową tarczą. Biało-czerwone zdają sobie sprawę, że teraz nie ciąży nad nimi zbyt duża presja i może to okazać się ich największym atutem. Z drugiej strony apetyt jak wiadomo rośnie w miarę jedzenia i na pewno nie tylko kibice, ale i same zawodniczki marzą o historycznym awansie do półfinału.
Wygrana z Rumunkami dodała naszym szczypiornistkom wiary w siebie. Polki najpierw odrobiły kilka bramek straty, a potem objęły prowadzenie, którego nie oddały do ostatniej syreny. Znakomite zawodny rozegrały m.in. Małgorzata Gapska, która broniła z 40-procentową skutecznością, Alina Wojtas - bombardująca bramkę rywalek z drugiej linii, czy obrotowa Patrycja Kulwińska. Na wielkie brawa zasłużył jednak cały zespół na czele z trenerem Rasmussenem. - W pierwszej połowie rywalki potwierdziły wysoką klasę, ale nie poddałyśmy się i walczyłyśmy od pierwszej do ostatniej minuty - mówiła po meczu najskuteczniejsza w polskich szeregach Alina Wojtas.
W środę Polki czeka arcytrudne zadanie. Francja to wicemistrz świata i rywal z absolutnie najwyższej półki. Pierwsze miejsce Trójkolorowych w grupie A, w której rywalizowała m.in. Czarnogóra, Korea Płd. i Holandia jest najlepszym tego dowodem. Szczypiornistki znad Sekwany w pojedynku z Czarnogórkami wygrały minimalnie 17:16, pokazując przy tym znakomita defensywę. Na drodze Francuzek do ćwierćfinału stanęła reprezentacja Japonii. Z tym rywalem podopieczne Alaina Portesa wygrały 27:19, choć do 40. minuty na parkiecie toczyła się wyrównana walka.
Francuzki nie powinny raczej zaskoczyć polskiego zespołu, zresztą na tym etapie turnieju jest to bardzo trudne. Styl gry Trójkolorowych dobrze znają Karolina Siódmiak i Monika Stachowska, które spędziły w tamtejszej lidze sporo czasu. - Mamy mnóstwo informacji, poza tym przeanalizujemy mecze, które w Serbii rozegrały Francuzki. To na pewno będzie inna piłka ręczna niż rumuńska, ale wszystko w naszych rękach i kto wie co się wydarzy - przyznaje Małgorzata Gapska.
Pełen wiary, ale i szacunku do rywalek jest trener polskiej reprezentacji. - To bardzo silna ekipa. Spróbujemy sprawić, żeby Francuzki miały problemy, ale żeby tak się stało, potrzebujemy naszej super obrony. Na szczęście nie mamy kontuzji w zespole i jesteśmy gotowi do walki - zapowiada Kim Rasmussen. W podobnym tonie o polskiej kadrze wypowiada się również strona francuska. - Wiemy dobrze, że z tego typu zespołami, jak polski, gdy poczują euforię i smak zwycięstw, bardzo trudno jest grać - powiedziała Nina Kamto.
Środowy pojedynek Polska - Francja rozpocznie się o godz. 17.30 w hali w Nowym Sadzie, mogącej pomieścić 7 tys. widzów. Dobrą informacją dla polskich kibiców jest to, że oprócz telewizji TVP Sport mecz "na żywo" pokaże również TVP 2. Warto przypomnieć, że wygraną Polek nad Rumunkami zobaczyło przed szklanymi ekranami ponad pół miliona osób.
[b]Portal SportoweFakty.pl zaprasza na tekstową relację z pojedynku Polska - Francja. Początek w środę o godz. 17.00.
[/b]
pokonać trójkolorowe. Ważne są w walce z renomowaną Francją wszystkie formacje, ale o obronę,rozegranie, koło i skrzydła jestem Czytaj całość