Trójkolorowi pierwszą fazę duńskiego czempionatu przeszli nadspodziewanie łatwo, jedynie reprezentacja Polski była w stanie im się postawić, będąc o krok od urwania punktów. Na drodze mistrzów Europy z 2006 i 2010 roku staną teraz zwycięzcy grupy D Chorwaci, nie kryjący swoich aspiracji do historycznego złota ME. - Stawka spotkania jest wysoka, ten kto wyjdzie zwycięski z naszej niedzielnej potyczki, będzie na dobrej drodze do półfinału. W przypadku porażki trzeba wygrać pozostałe dwa mecze - powiedział w wywiadzie dla L'Equipe Claude Onesta.
- Jesteśmy coraz silniejsi - ostrzegł utytułowany szkoleniowiec Les Blues. Ekipa Onesty od lat jest utrapieniem Chorwatów. Na IO w Pekinie i Londynie Les Blues pozbawili chorwacki zespół awansu do finału, a w 2009 roku decydującym meczu finałowym MŚ, które odbywały się w Chorwacji, Trójkolorowi zwyciężyli 24:19. Obie ekipy zagrały także o złoto rok później na europejskim czempionacie i ponownie górą byli Francuzi. Ostatnie bezpośredni starcie padło jednak łupem Hrvatskiej (ćwierćfinał MŚ 2013, 30:23). - Szanse są równe. Zrobimy wszystko, aby pokonać Francuzów, ale jeśli się nam nie uda, nie będzie końca świata - zakomunikował Slavko Goluza na łamach vecernji.hr.
- Nie jest żadną tajemnicą, że wiemy o nich wszystko. Zadecydują niuanse: błędy techniczne i realizacja przedmeczowych założeń - oznajmił Jakov Gojun, który wraz z Marko Kopljarem, Igorem Vori (wszyscy PSG) i Damirem Bicaniciem (Chambery Savoie) na co dzień występuje w lidze francuskiej.
Od Igrzysk Śródziemnomorskich w 1993 roku Francja rywalizowała z Chorwacją 28 razy. Bilans spotkań jest na korzyść Trójkolorowych: 15 zwycięstw - remis - 12 porażek. - Nasze mecze mają wymiar historyczny, ale nigdy nie było w nich nienawiści. Oba zespoły darzą się wielkim szacunkiem. Chorwaci są zespołem na naszym poziomie, z identycznym doświadczeniem - podkreślił Onesta.