Trener Francuzów zaskoczony przebiegiem finału: Nigdy nie wyobrażałem sobie takiego scenariusza

Dwa rekordy zostały ustanowione podczas meczu o złoto ME 2014, w którym Francja zniszczyła Danię. W spotkaniu padły 73 bramki (41:32), a Trójkolorowi jako pierwsi złamali w finale granicę 40 trafień.

"Niezniszczalni" - tak relację z wielkiego finału 11. Mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych zatytułowało L'Equipe. Francuzi od pierwszych minut niepodzielnie rządzili na parkiecie - Duńczycy pierwszą bramkę zdobyli dopiero w 5. minucie, a pod koniec pierwszej połowy przegrywali już 7:17. Ostatecznie Trójkolorowi zaaplikowali ekipie Ulrika Wilbeka aż 41 trafień, co jest rekordem pod względem liczby rzuconych bramek w decydującym pojedynku, w całej historii ME.  - Wierzyłem w zwycięstwo, ale nigdy nie wyobrażałem sobie takiego scenariusza. Z każdym kolejnym meczem na mistrzostwach byliśmy coraz mocniejsi, czuliśmy się silni, by rzucić wyzwanie najlepszym i ich pokonać - powiedział w wywiadzie dla L'Equipe Claude Onesta.

- Opieraliśmy się na obronie i szybkiej grze w ofensywie. Widzieliśmy, że jeżeli sprawimy im kłopoty w defensywie, mogą się złamać - wyjawił receptę na sukces w finałowym spotkaniu szkoleniowiec reprezentacja Francji. Duńczycy od pierwszych minut byli jedynie tłem dla wybornie dysponowanych Francuzów i nie potrafili zmniejszyć rozmiarów klęski do mniej niż pięciu bramek. - Jesteśmy zbyt doświadczeni, aby pozwolić im wrócić do gry - podkreślił Onesta.

Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas.

- Wygraliśmy siedmiu na jednego - oznajmił Jerome Fernandez, nawiązując do świetnej gry Mikkela Hansena (9/10), który jako jedyny nie rozczarował w reprezentacji Danii. - Byliśmy w okresie przejściowym, ne spodziewaliśmy się, że wrócimy na szczyt w tym roku, tym bardziej, że z powodu kontuzji wypadli Xavier Barachet i Bertrand Gille. Ten tytuł to wisienka na torcie - dodał.

- Cieszę się, że złoty medal zdobył Luka (młodszy brat Nikoli dop. red.). Zasłużył na tytuł najlepszego obrońcy turnieju (dostał go Szwed Tobias Karlsson dop. red.), grał na niesamowitym poziomie. Przed finałem słyszeliśmy opinie "nawet jeśli przegracie, to nie ma znaczenia, zrobiliście coś wielkiego". Ale ja nie widzę siebie ze srebrnym medalem, przegranego nigdy nikt nie pamięta - oznajmił Nikola Karabatić, wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem ME 2014. - Zawsze patrzymy w przyszłość. To jest to, co czyni nas silnymi. Co dokonaliśmy wcześniej, odkładamy na bok i dzięki temu zawsze jesteśmy umotywowani - zdradził źródło wielkich zwycięstw w minionych latach rozgrywający FC Barcelony.

Komentarze (0)